Obserwatorzy

piątek, 14 września 2012

Musztarda po obiedzie, czyli dziewczyny lubia braz ;-)

Post rychło w czas ;-)  Dzisiaj u mnie świeci słońce, ale jest dość zimno. Tym samym może niech to będzie wspomnienie lata z prezentacją kosmetyków po które dość często sięgałam podczas wakacji. Tak, przyznaję się oficjalnie, że jestem fanką opalenizny! Nie należę do grona osób bladych i dobrze mi z tym. Jednocześnie nie przesadzam w drugą stronę i nie jestem mahoniową skwarką ;-)


Przez cały rok korzystam z dobrodziejstw balsamów brązujących. Długo szukałam swojego ideału, aż w końcu trafiłam na Balsam brązująco-ujędrniający od Lirene. Według mnie jest idealny, ale musiało minąć trochę czasu zanim polubiłam go tak całkowicie. Używam wyłącznie wersji przeznaczonej do ciemnej karnacji. Balsam bardzo łatwo się wsmarowuje, przepięknie pachnie kawą oraz zostawia skórę przyjemnie nawilżoną. Nie ujędrnia ;-) Efekt opalenizny można stopniować, kolor jest naturalny i trwały. Wystarczy tylko pamiętać o regularnym peelingu całego ciała i nie ma opcji, żeby pojawiły się jakieś plamy albo zacieki. Posiadam także samoopalacz w sprayu Sun Ozon z drogerii Rossmann. Ten produkt też gości u mnie na stałe, ale ostatnio coś się z nim stało złego... Kiedyś używałam go wyłącznie do twarzy. Teraz niestety przestał się sprawdzać w tej roli, bo strasznie nierównomiernie się rozprowadza i schodzi brzydkimi plamami. Stosuję go do ciała i wtedy już działa dobrze. Oczywiście zapach jest typowy dla samoopalaczy, ale to wiadomo...


Mariza pod względem kosmetycznych jest mi słabo znana, ale ten Olejek przyspieszający opalanie towarzyszy mi od ponad roku. Jest świetny! Stosuję go głównie na plaży. Bardzo ładnie pachnie kokosami i przyjemnie natłuszcza ciało. No i najważniejsze - przede wszystkim działa! Faktycznie, w szybkim tempie zyskuję brązową opaleniznę bez żadnych zaczerwienień. Zeszłej zimy testowałam ten olejek na solarium, kiedy wybrałam się kilka razy w celu poprawy humoru :-) Tutaj także się sprawdził i skutecznie ochronił skórę przed nadmiernym poparzeniem i zaczerwienieniem.


Sopot Sun od Ziaji stosuję przez cały rok. Jest to tłusty krem ze SPF 30, który chroni skórę. Nakładam na usta przed każdym wyjściem na dwór. Ważne, żeby była to cienka warstwa, bo w przeciwnym razie usta dostają fioletowej poświaty. Kosmetyk ten stosuję także na znamiona, kiedy opalam się na plaży, czy kiedy byłam na solarium. Raz będąc na solarium posmarowałam swoje znamię dość niedbale i potem w tym miejscu skóra była zdecydowanie jaśniejsza. Krem Eva Sun docelowo miał być moim filtrem do twarzy, ale niestety rozczarował mnie. Dla mnie jest zbyt tłusty, powoduje świecenie i szybko daje uczucie brudnej buzi. Nie mniej, jest to dobry krem z wysokim filtrem, ale akurat na mojej buzi się nie sprawdził, dlatego nakładałam go głównie na dekolt i ramiona.


Po opalaniu używałam lotionu Sun Ozon z drogerii Rossmann. Kosztował grosze w cenie regularnej, ale jest mało wydajny. Z lotionem nie ma nic wspólnego. W kontakcie ze skórą zamienia się w taki lekki bezbarwny żel i ekspresowo się rozsmarowuje oraz wchłania. Nie ma działania chłodzącego, ale mimo wszystko dawał sporą ulgę przy spieczonej skórze. Olejek z Yves Rocher to mój hit lata. Przepięknie i bardzo intensywnie pachnie. Kojarzy mi się z egzotycznymi krajami i kadzidłami. Zapach ciężki i bardzo trwały, jednak idealnie oddający klimat gorącej letniej nocy. Właściwości nawilżające i natłuszczające także na wysokim poziomie. Na pewno będę go stale kupować :-)

49 komentarzy:

  1. Mnie nie podszedł zapach balsamu Lirene :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie przepadam za kawą, ale ten zapach jakoś mnie nie drażni :)

      Usuń
  2. Też myślałam aby opisać moje kosmetyki wakacyjne, ale ... już jest tak zimno, że mi nie pasuje;) Ale o Lirene warto wiedzieć, jak moja opalenizna przyblednie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz na YouTube widziałam wysyp takich filmików z ulubieńcami lata, więc pomyślałam a co mi tam ;-)

      Usuń
  3. Kusisz olejkiem YR - musi cudnie pachnieć ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za tym balsamem z Lirene (miałam dla jasnej karnacji), a jego zapach dla mnie jest nie do zniesienia :(

    OdpowiedzUsuń
  5. ja mam ten z lirene do jasnej karnacji ale nie wiem czemu robi mi zacieki na kostkach kolanach- a rozporwadzam go dodatkowo ze zwykłym balsamem :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam zapach Monoi de Tahiti z YR, też mi się kojarzy z egzotyczną letnią nocą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś nie mogę się przemóc do marki Lirene,,,trafiłam na kilka niewypałów,,,

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, wszyscy chwalą Lirene, a mnie kompletnie nie brązowił ( też używałam do ciemnej karnacji )buuu :( Zużyłam go jako normalny balsam, bo ten zapach... mrrrr... cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nakładam zazwyczaj trzy warstwy w jeden dzień jeśli chcę mieć super efekt opalenizny :)

      Usuń
  9. Nie przepadam za balsamami brązujący i w ogóle za kosmetykami do opalania :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ja się dopiero wybieram na wakacje wiec taki post mi się przyda! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Balsam brązujący Lirene nie jest zły, z tym że zawsze w tego typu kosmetykach przeszkadza mi zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jeszcze niedawno byłam fanką smażenia się .
    latem leżałam pół dnia na słońcu, a przez resztę roku solarium ( ale tak bez przesady , z umiarem ).

    Teraz kocham swoją bladość i w te wakacje nie leżałam na słońcu nawet minutki .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zmiana :) Ja jestem taka umiarkowana :) Korzystam latem ze słońca na tyle ile się da. A jesienią/zimą z kilka razy idę się dogrzać na solarium...

      Usuń
  13. Też muszę opublikować moje tegoroczne spostrzeżenia co do kosmetyków słonecznych i posłonecznych ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pokaźna kolekcja! A ja jestem bledziuch i filtry u mnie to mus - opalam się na czerwono :P

    OdpowiedzUsuń
  15. też posiadam ten rozpylacz ozon-bardzo go lubię..:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Balsam Lirene jest najlepszy!

    OdpowiedzUsuń
  17. mam balsam z Lirene i go uwielbiam <3 :D

    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja cały rok blada jak ściana... Zamiast olejków przyspieszających opalanie szukałam samoopalacza :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Już wczesną wiosną szukam słoneczka, bo mnie uszczęśliwia i dodaje energii. Spędzam godziny na leżaczku z książką, lapciem czy po prostu z własnymi myślami. Nie jestem mahoniową skwarką, ale cyganeczką, bowiem słoneczko opala mnie w mig i zazwyczaj dopiero późna zima robi z mojej skóry marynowaną oliwkę. Nie lubię balsamów brązujących, ale wszelkie oliwki i balsamy nawilżająco-rozświetlające już tak :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ja balsamy brązujące stosuję tylko latem :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten olejek z YR musi byś boski:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Sun Ozon w spreju znam i uwielbiam, jak dla mnie ładnie pachnie :D zapach kojarzy mi się z trawą cytrynową. Lirene też miałam, lubiłam, ale Sun Ozon u mnie jednak wygrywa :)

    OdpowiedzUsuń
  23. używałam z liren:) byłam bardzo zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
  24. nie znam żadnego z tych produktów, bo też i nie używam.. a od przekroczenia magicznej 30tki się nie opalam ;) więc jestem bladzioch :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Balsam z Lirene pachnie obłędnie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Mam ten balsam brązujący Lirene i też bardzo go lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. na moje nieszczęście jestem kompletnym laikiem jeśli chodzi o te wszystkie słoneczne kosmetyki... , ale dzięki blogom w następne wakacje będę już obeznana :D

    OdpowiedzUsuń
  28. o wygrałam wczoraj olejek przyspieszający opalania z marizy wlaśnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. a u mnie ostatnio dominuje L'Oreal - uwielbiam ich samoopalacz do twarzy w formie mgiełki
    poza tym Ziaja masło kakaowe - olejek w sprayu działa cuda !:)
    miłej soboty
    będzie mi niezmiernie miło jeśli zagościsz u mnie

    OdpowiedzUsuń
  30. używałam tego balsamu Lirene fajne efekty ale zapach koszmarny :(

    OdpowiedzUsuń
  31. Uwielbiam ten balsam Lirene :)!

    OdpowiedzUsuń
  32. Mam ten balsam z Lirene ale ciągle o nim zapominam ;P i jak dla mnie strasznie śmierdzi :(

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie lubię upałów, nie lubię leżeć plackiem na słońcu. Wychodząc latem z domu wyglądam jak córka młynarza ;) Mam też ten balsam Lirene ale jakoś nie polubiłam samoopalaczy ani balsamów brązujących.

    OdpowiedzUsuń
  34. jak już mi zejdzie letnia opalenizna to sięgnę po Lirene ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. a próbowałaś samoopalacza z Garniera? polecam :)
    Balsam Lirene na pewno wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja również regularnie stosuję balsamy brązujące. Nie udało mi się jeszcze znaleźć swojego ideału. Obecnie używam Ziaję, ale szału nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  37. ja równiez kiedys kupilam z Lirene i jakos niestety nie mialam poztywnej opinni o produkcie;)

    OdpowiedzUsuń
  38. moim ulubionym balsamem brązującym jest ostatnio Garnier, a do przyspieszania stosuje uwielbianą przeze mnie Ziaje w sprayu ;>

    OdpowiedzUsuń
  39. uwielbiam ten olejek z Marizy :) używam go też już ponad rok i jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Ja podczas wakacji używalam filtru 20 Sun Ozon i olejku z Lirene Family SPF 6, to wystarczyło :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ciekawe kosmetyki, wiekszosc znam i lubie ;)
    Zapraszam na nową notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Też mam ten olejek z marizy i jest świetny ;)

    Zapraszam do mnie, zaczynam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!
Wszelkie komentarze mile widziane :-)