Obserwatorzy

niedziela, 30 września 2012

Kolejne...


Musiały być moje!
Sztyblety na jesień :-)


Co ciekawe... Buty kupiłam na targu za zaledwie 39 zł! A w popularnym sklepie internetowym, który współpracuje z blogerkami te buty kosztują dwa razy tyle! Przegięcie! Same spójrzcie: KLIK


Dzisiaj Dzień Chłopaka ;-)
W sklepie typu wszystko za 5 zł upolowałam fajne torebki na prezent. Kosztowały tylko 1,5 zł :-)


 Do jednej z torebek trafił zapach z Avon, który bardzo mi się spodobał...


Miłej niedzieli :-)

sobota, 29 września 2012

Suchy szampon Frottee od Swiss O' Par

Swiss O'Par, Frottee, Szampon suchy do stosowania pomiędzy normalnym myciem włosów
 
Szampon suchy idealny do mycia na sucho pomiędzy normalnym myciem włosów. Fryzura pozostaje utrzymana w niezmienionym kształcie, jest gruntownie odświeżona i odzyskuje puszystość.



Na wstępie muszę zaznaczyć, że jest to mój pierwszy i jedyny suchy szampon, jaki miałam okazję testować. Nie mam więc żadnego doświadczenia, ani porównania z innymi. Wcześniej żyłam w przekonaniu, że suchy szampon to jest zbędny gadżet. Oczywiście było to totalnie mylne myślenie...


Szampon jest bardzo skuteczny! Aplikacja odbywa się ekspresowo i bezproblemowo. Atomizer bardzo dobrze działa. Szampon pachnie cytrynowo, ale dość szybko ten zapach wietrzeje. Po spryskaniu włosy są świeże, lekko uniesione, bardziej puszyste. Natychmiastowo włosy wizualnie wyglądają dużo lepiej. Efekt utrzymuje się spokojnie przez cały dzień. Generalnie sięgam po ten szampon wyłącznie w jakiś kryzysowych sytuacjach i jestem niesamowicie zadowolona. Szampon kupiłam w drogerii Rossmann w cenie promocyjnej za około 11 zł (cena standardowa to około 16 zł).


Oba powyższe zdjęcia były zrobione przy tym samym oświetleniu, ale wyszły trochę inaczej. W każdym razie miałam lekko przetłuszczone włosy, które po spryskaniu wyglądały na świeżo umyte. Szampon ten delikatnie bieli i tym samym ''likwiduje'' odrosty. Obawiam się, że na ciemnych włosach ten biały proszek byłby mocno widoczny. Dlatego szampon ten szczególnie polecam blondynkom ;-)

piątek, 28 września 2012

Uzupełnienie zapasów kosmetycznych

Tym razem poszalałam ;-) Od dzisiaj obowiązuje nowa promocyjna gazetka drogerii Rossmann. Przyznam, że bardzo dużo rzeczy wpadło mi w oko i zrobiłam spore zapasy. Dobrze, że mój Rossmann jest daleko ode mnie, bo gazetka obowiązuje praktycznie przez cały miesiąc i obawiam się, że non stop bym tam zaglądała i stale coś kupowała ;-) Portfel ostro by ucierpiał. Do moich dzisiejszych zakupów musiałam zaangażować tragarza ;-)

Gazetka do obejrzenia:  

Kupiłam jeden z moich ulubionych płynów do kąpieli Isana o zapachu mleka i miodu. Jeśli lubicie takie połączenie to ten płyn jest także dla Was :-) Tworzy sporą pianę, a zapach jest niesamowicie naturalny. Wzięłam także żel pod prysznic Isana o zapachu melona i gruszki. Całkiem przyjemny żel z dodatkiem olejku. Początkowo wybija się nuta zapachowa gruszki, ale potem dominuje melon.


Moje ukochane mydło Isana o zapachu mango i pomarańcza! Nie wiem ile opakowań tego mydła już zużyłam i jeszcze mi się nie znudziło. Zapach jest naprawdę świeży, owocowy, intensywny. Mydło jest odpowiednio gęste, ładnie się pieni, dobrze myje i nie wysusza rąk. Wiem, że kilka blogerek ''zaraziłam'' już tym mydłem. Kolejny raz polecam :-)

Mi bardzo odpowiada ta wersja w woreczku do uzupełniania, ponieważ posiadam szklany dozownik do mydła, jednak w promocji jest też wersja w plastikowym opakowaniu z wygodną pompką.


Mydła w kostce także lubię :-) Postawiłam na lawendę i róże! Nie znam dobrze tych mydełek Alterra (miałam jedno!) i na razie mogę tylko powiedzieć, że zapachy są bardzo ładne.


Kupiłam także zapas żeli do golenia Isana. To sprawdzony produkt, który kupuję zawsze.


Facelle będzie mi służyć oczywiście jako szampon ;-)


Moje włosy polubiły kosmetyki Alterra. Co prawda tej serii z granatem i aloesem jeszcze nie miałam. Ale moje włosy są suche i zniszczone, także mam nadzieje, że się sprawdzą.


Emulsja dla kobiet w ciąży z Babydream. Co prawda, w ciąży nie jestem, ale lubię te kosmetyki dla ciężarnych ;-) Krem do rąk z Isany bardzo polubiłam i to moja kolejna tubka. Kapsułki Rival de Loop także już sprawdziłam wcześniej.


Od dawna chciałam też kupić chusteczki Domol do prania, które zapobiegają farbowaniu ubrań. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy zobaczyłam z daleka jak jakaś babcinka zgarnia wszystkie możliwe opakowania. Ale na szczęście jedno opakowania było na tyle daleko, że tylko męska ręka mogła tam dosięgnąć ;-) I tym sposobem mam ;-) Sprawdzę, bo może warto zrobić większy zapas?


Upolowałam też jeden produkt w Cenie na do widzenia za około 6 zł :-) Jest to oliwka w żelu z Ziaji. Co prawda w CND było dużo więcej różnych produktów, ale się opanowałam ;-)


W tym tygodniu kolejny raz Biedronka wprowadziła ofertę z kosmetykami. Byłam, oglądałam, ale stwierdziłam, że nic nie potrzebuję. Wzięłam tylko dwa żele pod prysznic z Palmolive i płukankę do ust dla dzieci z Colgate. Warto jednak wybrać się znowu do drogerii Rossmann, ponieważ wyszli oni z kontrofertą i większość tych samych produktów jest dostępna w jeszcze niższych cenach, niż w Biedronce!

Gazetka do obejrzenia:


P.S. Często w Waszych komentarzach pojawia się pytanie ''Kiedy Ty to zużyjesz?''  

Muszę chyba sprostować, że mieszkam z mamą i dzielę się kosmetykami :-) Ale mimo wszystko sama też dość sporo wszystkiego zużywam, bo jestem bardzo systematyczna w stosowaniu. Codziennie myję też włosy, więc chcąc nie chcąc wszystko się zużywa. No i ja wolę mieć w szafce zapasy kupione po promocyjnych cenach, niż kupować coś, kiedy akurat się skończy. Lubię mieć komfort psychiczny i wiedzieć, że nagle nie zabraknie mi pasty do zębów ;-)

czwartek, 27 września 2012

Chwila lawendowego relaksu...

Be Beauty, Relaksująca sól do kąpieli, Lawenda

Relaksująca sól do kąpieli Be Beauty Spa Lawenda pochodzi z naturalnych złóż soli kamiennej, bogatej w mikro i makroelementy, które są cennymi składnikami pielęgnującymi skórę. Sól została wzbogacona ekstraktem z lawendy, który znany jest ze swoich właściwości relaksujących i antystresowych, znakomicie odpręża, koi zmysły i wycisza. Po długim wyczerpującym dniu kąpiel z dodatkiem soli lawendowej może stać się chwilą prawdziwego relaksu.


Bardzo lubię umilać sobie kąpiele i często korzystam z różnych soli. Sól Be Beauty można nabyć wyłącznie w dyskoncie Biedronka. Początkowo byłam lekko sceptyczna, bo za około 5 zł otrzymujemy aż 600 gram soli. Dość dużo i cena konkurencyjnie niska. Podejrzane ;-) Jednak okazało się, że sól jest faktycznie jakościowo bardzo dobra. Zapach lawendy jest dość intensywny, jednak trochę wymieszany z zapachem innych kwiatów. Dla mnie jest to przyjemna woń! W kąpieli trochę słabnie, ale i tak cała łazienka przepełniona jest tym zapachem. Sól nie rozpuszcza się całkowicie od razu, jednak po około pięciu minutach już żadne kryształki soli nie są wyczuwalne. Lekko barwi wodę. Nie wysusza skóry, a wręcz mam wrażenie, że ją natłuszcza. Na mnie ten lawendowy zapach wpływa faktycznie tak jak producent obiecuje - czuję się zrelaksowana, wyciszona i całkowicie odprężona. Jednak zapewne jest to kwestia bardzo indywidualna. Nie mniej, polecam i moim zdaniem warto wypróbować. Na pewno w jesienne wieczory umili niejedną kąpiel :-)


środa, 26 września 2012

Ratunek dla spierzchnietych ust - BLISTEX


Do tej pory marka Blistex była mi zupełnie nieznana. W aptece zauważyłam wieszak z tymi produktami i nie dawało mi to spokoju. Na Wizażu dowiedziałam się, że Firma Blistex została założona w 1947 roku jako mała, rodzinna firma. Specjalizuje się w produktach do pielęgnacji warg, przede wszystkim w USA. Taka wiedza mi wystarczyła, żeby podjąć decyzję o zakupie. Weszłam także na ich stronę internetową i oczywiście jestem w szoku jak duży jest wybór produktów. W mojej aptece do wyboru było zaledwie kilka produktów. Same spójrzcie: http://www.blistex.com/products

Balsam Blistex Lip Relief Cream zapewnia natychmiastową pomoc nawet najbardziej spierzchniętym i popękanym ustom:
  • szybko uśmierza ból ust, także spowodowany opryszczką,
  • daje wrażenie łagodzącego chłodzenia, a lekka konsystencja  ułatwia aplikację, nie powodując dodatkowych podrażnień,
  • przyspiesza gojenie oraz intensywnie nawilża i regeneruje skórę ust, sprawiając, że szybko odzyskują one swój zdrowy wygląd,
  • jest zalecany do codziennego stosowania dla osób ze skłonnością do nadmiernego wysychania i pierzchnięcia ust,
  • filtr SPF 10 chroni przed szkodliwym działaniem promieni UVB.

Właściwie nie mam o czym pisać, ponieważ w tym przypadku obietnice producenta w 100 % się sprawdzają. Jest to naprawdę bardzo dobry balsam, który zregenerował moje usta w szybkim tempie.  Jako fanka Carmexu mogę Wam napisać, że Blistex nie chłodzi w tak dużym stopniu oraz zapach mięty jest bardzo subtelny. Wspominam o tym, bo wiem, że wiele osób nie lubi tego efektu.


W ostatnim czasie podstawę pielęgnacji moich ust stanowi właśnie Blistex oraz Lip Scrub z Lush o smaku i zapachu Mint Julips. Przyjemny gadżet! Cukrowa formuła peelingu o intensywnym zapachu mięty oraz słodkim posmaku. Skutecznie złuszcza martwy naskórek i zostawia gładkie usta. Fajnie!


Od czasu do czasu lubię też zadbać o usta w sposób naturalny ;-)


Niestety, zazwyczaj kończy się to ekspresowym zlizaniem miodu ;-) Znacie to? ;-)
[Wiem, wiem, wygląda jak bym miała brudne usta, ale to niestety przebarwienia.]


Buziaki!


P.S. Na ustach mam pomadkę Essence w kolorze In The Nude. I przy całym uwielbieniu dla tego koloru, to ta pomadka jest tragiczna. Kolor zbiera się, podkreśla skórki, których nie ma. 
No i jest kompletnie nie trwała.

wtorek, 25 września 2012

Gerou, Herbal Conk Mask


Maseczki zamówiłam na eBay w ciemno. Jest to maseczka typu peel-off o niespotykanym czarnym kolorze, która głównie ma służyć do oczyszczania nosa. Ja nakładam ją na całą strefę T. Zapach jest dość delikatny. Po nałożeniu na skórę czuć lekkie mrowienie, a potem wraz z wysychaniem lekkie ściągnięcie skóry. Według producenta maseczka nadaje się do ściągnięcia po 15-20 minutach. Nie zgodzę się z tym. Maseczka nadaje się do ściągnięcia dopiero po około 30 minutach, bo wcześniej jest zbyt wilgotna. Trzyma dość mocno i odrywanie nie jest przyjemne. Powiedziałabym nawet, że boli w miejscach wrażliwych. Trochę wyciągniętych wągrów i wyrwane włoski! Efekty nie są spektakularne, dlatego nie będę kontynuować tej przygody. Raczej nie polecam.


Przed użyciem dobrze jest przemieszać maseczkę w saszetce, bo inaczej wyleci sama woda. Konysystecja jest dość rzadka.


Efekty...


Dla zainteresowanych skład ;-)


Oprócz maseczki u tego samego sprzedawcy zamówiłam też bibułki matujące.


Kosztowały grosze. Opakowanie jest tragiczne - złożony kartonik, który nie jest nigdzie sklejony. Nie mniej same bibułki są bardzo fajne. Skutecznie ściągają nadmiar sebum i zostawiają mat na twarzy.


poniedziałek, 24 września 2012

Corine de Farme, Krem Swietlista Cera

Krem opracowany by zapewnić doskonałą ochronę i pielęgnację nawet najbardziej wrażliwej skórze. Zawiera kompleks antyoksydantów na bazie liczi, białej herbaty i borówki brusznicy. Zapewnia długotrwałe nawilżenie, rozświetla i wygładza cerę. Spowalnia proces starzenia się skóry spowodowany działaniem promieni UV. Nie zawiera parabenów i fenoksyetanolu, barwników i alkoholu, kompozycja zapachowa nie zawiera ftalanów. 95% składników pochodzenia naturalnego, 5% składników syntetycznych dla zapewnienia odpowiedniej konsystencji. Hipoalergiczny.


W paczce od Corine de Farme znalazłam próbki Kremu Świetlista Cera. Wycisnęłam je do opakowania po kremie Olay, który swoją drogą po prostu spuściłam w toalecie, bo był marny ;-) Do przetestowania miałam zaledwie 15 ml kremu. Normalnie bym o nim nie napisała, ale uważam, że jest warty poznania! Trochę się obawiałam tego kremu przy tłustej cerze... Jednak niepotrzebnie ;-)


Krem okazał się naprawdę porządny i przyjemny w użytkowaniu. Ma bardzo lekką i lejącą się formułę, która ułatwia rozsmarowanie oraz wchłanianie. Dzięki temu jest bardzo wydajny. Mimo żelowej konsystencji poziom nawilżania określiłabym jako wysoki. Skóra była bardzo miękka i gładka. Krem bardzo dobrze spisał się jako baza pod makijaż, gdyż nie zostawia tłustego filmu. Co do rozświetlania... Przyznam, że nie zauważyłam, żeby krem to robił. Na pewno nie zostawia płaskiego matu po wchłonięciu się, jednak nie liczyłabym na blask ;-) Krem nie zawiera żadnych drobinek. Nie mniej, krem pozytywnie mnie zaskoczył i mam ochotę na pełnowymiarowe opakowanie. Polecam :-)


niedziela, 23 września 2012

Pierwsze jesienne zakupy - F&F i H&M

W Tesco już jakiś czas temu miałam upatrzoną czarną torebkę :-) Dostałam ją z okazji imienin!
Na dodatek była przeceniona z 79 zł na 48,30 zł :-)

Moje zdjęcie średnio ukazuje atrakcyjność tej torebki, ale jedna z moich ulubionych blogerek też ją kupiła. Na profesjonalnych zdjęciach u Kasi możecie zobaczyć jak ta torebka prezentuje się w akcji ;-)



Jako dopełnienie prezentu wybrałam sobie jeszcze botki :-) Chciałam czarne, ale nie było... Jeszcze będę polować na czarne i może uda mi się wymienić. Buty kosztowały 99 zł :-)


Odwiedziłam też H&M, ale nic mnie nie urzekło. Skusiłam się jedynie na dwie bluzeczki w neonowych kolorach ;-) Typowo letnio, ale za 10 zł to żal było nie brać ;-)


Gadżety do włosów :-)


A jakiś czas temu na targu kupiłam sobie cichobiegi na chłodniejsze dni za jedyne 30 zł :-)


Na razie to tyle. Zbieram fundusze na zakupy z InStyle
Zniżki są całkiem przyzwoite, więc na pewno skorzystam.