Obserwatorzy

środa, 20 sierpnia 2014

Wakacyjne zakupy

Pewnie dla większości z Was lato dobiega końca. I w sumie tak jest, bo końcówka sierpnia nie nastraja optymistycznie i momentami jest już dość zimno. Powoli czuć jesienny klimat... Ale nie dla mnie, bo już w piątek przenoszę się na Słoneczny Brzeg Bułgarii. Mam zamiar wygrzać swoje kości i ozdrowieć, bo jakby to mogło być inaczej, zachorowałam przed samymi wakacjami. Na szczęście wszystko co konieczne na wyjazd udało mi się już kupić wcześniej, ale nie sądziłam, że będzie to takie trudne... Kupno stroju kąpielowego w połowie sierpnia okazało się sporym wyzwaniem i lekko nerwowym wydarzeniem...


Najpierw dorwałam strój kąpielowy w Oysho (góra 49,99 zł, dół 19,99 zł). Spodobał mi się jego żywy kolor i miał to być strój służący wyłącznie do opalania, a nie do kąpieli. Kupiłam go trochę ze strachu, że nie znajdę już nic lepszego... A udało mi się go kupić tylko dlatego, że jakaś klientka zwróciła go do sklepu. Ostatecznie po przemyśleniu sprawy ja także zwróciłam ten strój... Jeśli ktoś ma na niego ochotę to prawdopodobnie wisi jeszcze w Starym Browarze. Generalnie w Oysho zostały już wyłącznie pojedynczy modele majtek i staników. Trudno o pełen komplet. W większości sieciówek wygląda to podobnie...


Sklep Atlantic zawsze omijałam z daleka, ale raz weszłam i przepadłam. To właśnie tutaj znalazłam mój idealny strój kąpielowy. Cały czarny ze złotymi elementami. Biustonosz ma idealnie wyprofilowane miseczki, regulowany obwód i ramiączka. Dobrze trzyma biust i ładnie go eksponuje. Majtki również są fajne, bo lekko z wyższym stanem z ciekawym wykończeniem. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z jakości tego stroju. Cena była już mniej fajna (góra 69,99 zł [z 99,99 zł], dół 59,99 zł [z 89,99 zł]).


W sklepie Stradivarius kupiłam sobie jeszcze top bandeau z cekinami (9,99 zł z 29,99 zł). Wszystko fajnie, tylko byłam zmuszona do dokonania zakupu w ciemno. Otóż nie pozwolono mi go przymierzyć. Według mnie jest to dziwna polityka, bo obecnie w każdym sklepie z bielizną, czy ze strojami kąpielowymi wszystko można mierzyć... Na szczęście top pasuje idealnie.


 Sklep Terranova zawsze omijam szerokim łukiem. Jak już zajrzałam, to wyszłam z czapką (5,99 z 29,99 zł).


 W H&M w oko wpadła mi klasyczna bluzka, którą wyróżnia tylko kolor (14,99 zł z 19,99 zł) [ZNIŻKA-KLIK]


 W tym zestawie na pewno będę widoczna z dużej odległości ;-)


Wracam do łóżka i czekam na cud ozdrowienia...

P.S. Chętnie poczytam, kiedy i gdzie udało Wam się kupić strój kąpielowy! :) Będzie to dla mnie nauczka na przyszłość, żeby nie zostawiać tego na ostatnią chwilę. ;-) Naprawdę musiałam się sporo nachodzić, naszukać i poświęcić, aż dwie niedziele na to, żeby ostatecznie mieć strój kąpielowy... Jeśli jeszcze ktoś szuka bikini to polecam zajrzeć do sklepów Atlantic i Calzedonia. Resztki strojów wiszą także w H&M, Reserved, New Yorker i w Tesco, ale trzeba mieć szczęście, żeby trafić w swój rozmiar i cały komplet. Nigdy nie przypuszczałam, że jeszcze w trakcie trwania wakacji może być taki problem z zakupem bikini... Ehh! ;)


środa, 6 sierpnia 2014

Nuxe, Reve de Miel, Balsam do ust


Słynny balsam do ust od Nuxe wreszcie jest mój! Od dawna chciałam go wypróbować, ale nie było to takie łatwe. Teoretycznie kosmetyki marki Nuxe można kupić w wielu drogeriach i aptekach. W praktyce jednak nie mogłam nabyć tego produktu. We wszystkich aptekach internetowych był wykupiony, a w aptekach stacjonarnych niedostępny. Od czasu do czasu pojawił się na Allegro, ale znikał w ekspresowym tempie. Udało mi się go ustrzelić w ostatnim rzucie na aukcji jakiejś apteki. Znikoma dostępność tego kosmetyku jest zastanawiająca. Na FanPage marki uzyskałam jedynie informację, że balsamy są dostępne w punktach sprzedaży marki Nuxe. Nie do końca się z tym zgodzę, ale już mniejsza o to. Cieszy mnie fakt, że od około dwóch miesięcy mam szansę go użytkować. Sława wyprzedza ten produkt. Czy aby na pewno słusznie? ;-)


Balsam dostępny jest w szklanym zakręcanym słoiczku. Nie jest to za wygodne w użytkowaniu, ale już się przyzwyczaiłam i nie narzekam. Konsystencja jest gęsta i zbita. Wyglądem przypomina skrystalizowany miód albo po prostu wosk. Łatwo się aplikuje, gdyż pod wpływem ciepła palców delikatnie się rozpuszcza. Efekt na ustach na szczęście nie jest widoczny. Wykończenie jest matowe i tym samym balsam sprawdza się jako podkład pod pomadki. Pachnie delikatnie i lekko cytrynowo. Nadaje się idealnie do stosowania grubszą warstwą na noc. Ostatnio moje usta były w dość kiepskim stanie. Wszystko przez wysuszające promienie słoneczne i klimatyzację w pracy. Balsam świetnie temu zaradził. Sprawił, że usta się miękkie, gładkie i dogłębnie nawilżone. Zniknął problem suchych skórek i zadziorków. Faktycznie są zregenerowane i problem został zażegnany. Wydajności na razie nie jestem w stanie ocenić, ale po około dwóch miesiącach użytkowania zużycie jest znikome. Zapowiada się zatem bardzo dobrze. Jestem niesamowicie zadowolona z tego zakupu i szczerze Wam go polecam.


Małym minusem może być cena (około 30-45 zł/15 g) oraz słaba dostępność.
Według mnie stosunek ceny do jakości jest odpowiedni.


P.S. Jako ciekawostkę dodam, że według rocznych danych sprzedażowych marki Nuxe wychodzi na to, że średnio co 28 sekund ktoś na świecie kupuje ten balsam! To faktycznie bestseller marki i chyba słusznie nosi miano kultowego kosmetyku!


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Prezentowo ;)

Ho, ho, ho! W sumie to nie Gwiazdka, ale prezentami sypnęło. Rzecz miała miejsce w maju, zatem post z lekkim poślizgiem. Wiem, że wiele z Was lubi tego typu wpisy, dlatego cofnijmy się w czasie... Drugiego maja urodziła się moja przyjaciółka. Mamy zwyczaj robienia sobie drobnych prezentów z tej okazji. Szare pudełko kupiłam w sklepie ''wszystko za X euro''. No właśnie, kiedyś to były sklepy ''wszystko za 1,50 zł'' lub ''wszystko za 4 zł'', a teraz postęp... Śmieszne, że tylko nazwa europejska, bo ceny nadal polskie ;). Pudełko wyłożyłam różowym papierem i przewiązałam wstążeczką w tym samym kolorze.


Prezent stanowił poniższy zestaw :-) 


Osiemnastego maja mój [wtedy jeszcze] narzeczony obchodził urodziny. Postawiłam na zielone pudełko.


Prezent stanowił poniższy zestaw :-)


W maju obchodziliśmy także święto wszystkich mam :-) Moja dostała perfumy i dobrą herbatkę.


Z kolei w lipcu urodziny obchodziłam ja! Kolejne, już 18-naste ;). 
Od bratowej dostałam zestaw kosmetyków Bath & Body Works
Było jeszcze winko i czekolada, ale wiadomo, fotki nie doczekały ;).


Średnio raz do roku wymieniam portfel. Tradycją już się stało, że zawsze jest on marki River Island.
Odpowiada mi ich wzornictwo i jakość. Ten piękny portfel dostałam od męża w prezencie urodzinowym.


Jest niesamowicie pojemny oraz funkcjonalny. Pełnia szczęścia i zadowolenia :-)


Następna tura prezentowa dopiero we wrześniu! Miłego poniedziałku :)