Rimmel wie, że każda kobieta ma wiele twarzy. Za dnia pełna uroku i subtelnie czarująca - wieczorem niepostrzeżenie zmienia się w zmysłową kusicielkę, która w szaloną imprezową noc potrafi ujawnić swe drapieżne i seksowne oblicze. Z maskarą Day 2 Night - zmieniaj się, kiedy chcesz i wyraź to swoim makijażem! Dzięki podwójnej nakrętce 2 w 1 z dużą, gęstą szczoteczką możesz perfekcyjnie wydłużyć i dodatkowo spektakularnie pogrubić rzęsy.
Używam tego tuszu do rzęs już kilka miesięcy. Na szczęście właściwie jest na wykończeniu... Pomyślicie, że skoro tak intensywnie go używam to pewnie jest fajny... Niestety. Tusz jest bardzo średni i męczyłam się z nim. Ale z racji oszczędności postanowiłam go nie wyrzucać, tylko zużyć.
Pokażę Wam najpierw efekty na moich rzęsach...
Krok pierwszy, czyli górna nakrętka w kolorze czarnym, która ma dawać naturalny efekt wydłużonych i idealnie rozdzielonych rzęs.
No niestety, już pierwszy krok przynosi spore rozczarowanie. Rzęsy są tak naturalne, że praktycznie nie widać tego, że były pomalowane ;-) Dodatkowo mam zastrzeżenia co do samego koloru tuszu. Do prawdziwej i intensywnej czerni bardzo mu daleko... Wydłużanie też raczej bardzo znikome...
Krok drugi, czyli dolna nakrętka w kolorze różowym, która ma dawać efekt glamour idealny na wieczór - rzęsy wydłużone, pogrubione i rozdzielone.
I znowu pudło... Jedyne co zauważam, to intensywniejszy kolor czerni oraz mocniejsze podkreślenie rzęs. Wiąże się to niestety ze sklejaniem. Nadal brak super pogrubienia i wydłużenia.
Podsumowując...
Tusz jest bardzo średni. Wina leży przede wszystkim w dość rzadkiej i mokrej konsystencji tuszu, który niemiłosiernie oblepia szczoteczkę i pełno na niej grudek. Żeby się pomalować bez ubrudzenia trzeba najpierw dobrze oczyścić szczoteczkę z nadmiaru tuszu. Nie podoba mi się to, bo zajmuje to sporo czasu i przy okazji można się łatwo pobrudzić... Na plus mogę zaliczyć jedynie fakt, że tusz się nie osypuje, nie kruszy, ani nie rozmazuje. Ja jednak lubię mocno podkreślone rzęsy, które są dobrze pogrubione. Tutaj niestety zamiast pogrubiania mamy efekt sklejania. Niestety, nie polecam...
Na koniec jeszcze pokażę Wam sam mechanizm szczoteczki. W sumie jest to zaskakujące, że teoretycznie jedna i ta sama szczoteczka, dzięki prostemu trikowi skrócenia części szczoteczki zyskuje nowy wymiar i daje inny efekt. Dodam, że stosowałam ten tusz w różnych kombinacjach, jeśli chodzi o kolejność i nie zmienia to właściwie niczego. Efekt końcowy praktycznie zawsze jest taki sam, czyli niesatysfakcjonujący... Zapowiadało się fajnie, ale Rimmel tym razem rozczarował...
A żeby nie było, że psioczę i oczekuję cudów, to dla przypomnienia pokażę Wam efekt po moim ulubionym tuszu Essence, I ♥ Extreme - KLIK
Kiepściutko. Mam ten tusz od Ciebie, ale na razie kończę Lovely... Lubię delikatne podkreślenie, ale to nawet jak dla mnie jest zbyt delikatne.
OdpowiedzUsuńMoże na Twoich rzęsach sprawdzi się lepiej :-)
UsuńFaktycznie efekt marny... No i w ogóle nie umywa się do tego z Essence. Lubię mocno podkreślone rzęsy. Tusz Rimmel kusił mnie swego czasu, ale po tym co przeczytałam cieszę się, że go jednak nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńMnie kusi teraz ten tusz z Sephory co u Ciebie daje takie super efekty :)
Usuńprzy pierwszej warstwie byłam przekonana, że pokazujesz rzęsy bez tuszu :P rzeczywiście "I love Extreme" daje o wiele lepszy efekt :]
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńDość kiepski efekt jak na mój gust, ale od początku ten tusz jakoś mi nie podszedł... To chyba kwestia tej szczoteczki.
OdpowiedzUsuńno popatrz, wczoraj mi ją mama zachwalała i miałam właśnie szukać recenzji. to teraz już nie wiem :)
OdpowiedzUsuńrecenzowałam go też jakiś czas temu
OdpowiedzUsuńużywam już spory czas,
czasami faktycznie skleja mi rzęsy ale to wtedy, gdy próbuję nałożyć drugą warstwę
mimo, że już jedna ładny efekt daje.. (zawsze używam tej końcówki 'night').
mam jeszcze jeden w zapasie, ale już 3ciej sztuki nie będę chciała :)
choć uważam, że nie jest zły - nie kruszy się, nie odbija na brwiach...
No, nie kruszy się i ogólnie jest bezproblemowy w noszeniu, ale mnie ta szczoteczka drażni... Trudno o niesklejone rzęsy...
UsuńWOW! Ta z Essence cudowna! Chcę ją! :)
OdpowiedzUsuńnie lubie takich dziwadeł, za bardzo przekombinowana nawet sama idea dwoch szczoteczek :D
OdpowiedzUsuńmusze kupic ten tusz essence
Twoim rzęsom niewiele trzeba ;) Na pewno nie wydłużenia ;)
OdpowiedzUsuńmam ten tusz z Essence i faktycznie robi cuda z rzęsami :)
OdpowiedzUsuńa ten z Rimmela widzę średniaczek, będę się trzymać od niego z daleka ;)
Jakoś nigdy nie pałałam miłością do tuszy Rimmel.
OdpowiedzUsuńrzeczywiście bardzo marny efekt :(
OdpowiedzUsuńOjej jaki brzydal :/
OdpowiedzUsuńpo tego Rimela nie sięgnę, dobrze, że wiem jaki jest :)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM EXTREME Z ESSENCE! a ten rimmel faktycznie słabizna...
OdpowiedzUsuńOo całkiem ładnie rozczesuje rzęsy :)
OdpowiedzUsuńpf, bublisko
OdpowiedzUsuńWygrałam ten tusz u Ciebie :) Zawsze lubiłam tusze Rimmel za ich jakość, niestety ten mnie rozczarował :( Lubię mocno podkreślone rzęsy, a ten tusz albo w ogóle ich nie podkreśla, albo skleja ja na maxa. Krok pierwszy LENGHT - ładnie rozdzielone rzęsy, ale efekt bardzo naturalny, muszę nałożyć 2-3 warstwy, żeby jako tako wyglądały. Krok 2 VOLUME - z moich dość gęstych rzęs robi się zaledwie 5 grubych sklejonych kępek. Szkoda, bo liczyłam na fajny efekt a tu lipa :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że zrezygnowałam z zakupu
OdpowiedzUsuńU mnie się sprawdził i wygląda dużo lepiej ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście efekt nie powala:/
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie cieszę się, że się nie sprawdził, bo efekt na rzęsach jest koszmarny! Za to ten tusz z Essence to już inna bajka ;)
OdpowiedzUsuńteż uważam ,że bardzo średni
OdpowiedzUsuńUuu efekt faktycznie bardzo słaby:) A po tym z Essence wow ale rzęsiska:)
OdpowiedzUsuńfaktycznie kiepścizna.. zwłaszcza w porównaniu z tym Essencowym ;)
OdpowiedzUsuńoj słabo słabo :)
OdpowiedzUsuńI pomyslec, ze kiedys chcialam go kupic... ;/
OdpowiedzUsuńNo taki sobie :) + obserwuję
OdpowiedzUsuńEssence <3 <3 Muszę mieć :)
OdpowiedzUsuńJakie Ty masz ładne rzęsy :)
OdpowiedzUsuńze wszystkich firm kosmetycznych chyba najmniej lubię tusze rimmel i maybelline :( są dla mnie b.często dziadowskie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam z rimmelowskimi tuszami tylko jeden na swój sposób był ok.
OdpowiedzUsuńMasz śliczne oczka :)
OdpowiedzUsuńW nosie z tuszem! Muszę Ci powiedzieć, że masz przepiękne rzęsy! Zazdroszczę całym sercem :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie nic specjalnego...będę uważać coby mnie żadna promocja nie skusiła ;)
OdpowiedzUsuńśliczne oczy, na ostatnich zdjęciach tusz dobrze się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńNie znam, jakoś wciąż mi nie po drodze z Rimmel, ale może spróbuję :)
OdpowiedzUsuńnie powala efekt ;)
OdpowiedzUsuńJa bym się nie skusiła nie podoba mi się efekt.
OdpowiedzUsuńTen tusz z essence..- wow!
OdpowiedzUsuńzdecydowana różnica pomiędzy nim a tym od essence ;O
OdpowiedzUsuńMasz świetne rzęsy!
OdpowiedzUsuńswietny efekt;))
OdpowiedzUsuńzapraszam
Tusz jak tusz.... ale masz piękne rzęsy na których można pracować wieloma maskarami:)
OdpowiedzUsuńNiby Essence robi wrażenie ale ja nie mam przekonani do ich maskar. Poza tym niestety wiele zależy od rzęs...