Obserwatorzy

czwartek, 5 lipca 2012

Beautyblender - mam i ja :-)

Beautyblender wdarł się na polski rynek jako produkt rewolucyjny. Przez długi czas byłam dość sceptycznie nastawiona ze względu na wysoką cenę. Kawałek gąbki za tyle kasy? ;-) Ale jednocześnie gdzieś tam podświadomie wiedziałam, że jeśli tylko będzie okazja to muszę sama się przekonać o co tyle szumu :-) No i udało się! Dzięki uprzejmości http://beautyblender.net.pl zostałam beautyEXPERTEM. Jakiś czas temu uradowana odebrałam paczuszkę z poniższą zawartością :-)


Wszystko ładnie zapakowane :-) Miło, że dbają też o szczegóły!


Z czym to się je? :-) 
Do zestawu zostałam dołączona szczegółowa instrukcja oraz cenne wskazówki.

 Beautyblender - marka stworzona przez topową amerykańską makijażystkę, Rea Ann Silva, dbającą o wizerunek hollywodzkich gwiazd kina i produkcji telewizyjnych, celebrytów, muzyków. Pomysł na beautyblender pojawił się wraz z upowszechnieniem technologii HD w przekazie telewizyjnym. Rea Ann Silva, wykonująca makijaż aktorom w największych produkcjach, potrzebowała narzędzia, dzięki któremu uzyskałaby efekt profesjonalnej metody airbrush, jednak w dużo krótszym czasie i bez zbędnych komplikacji. I tak oto zrodził się beautyblender – idealny aplikator, który łączy w sobie prostotę użycia i doskonałość działania.


Jeśli podkład jest na skórze wyraźnie widoczny to znak, że został źle nałożony. Beautyblender przychodzi tu z pomocą. Jego struktura, specjalny materiał, z którego jest wykonany oraz obły kształt powodują, że nakładany z jego pomocą podkład wtapia się w skórę, tworząc na niej idealną warstwę, bez smug, zacieków i nierówności. Beautyblender musi być stosowany po zwilżeniu wodą – to jedna z tajemnic jego doskonałości. Należy „maczać” go w podkładzie, a następnie ruchem stemplującym rozprowadzać kosmetyk na powierzchni skóry. Uzyskany efekt jest zaskakujący! Twarz wygląda świeżo, nie ma obawy o efekt makijażowej maski, podkład jest idealnie rozprowadzony, nie zbiera się przy linii włosów, nie ma widocznej różnicy odcieni przy żuchwie. Uzyskany rezultat równa się doskonałością z makijażem wykonywanym profesjonalnie metodą natryskową.


Tyle teorii, a tymczasem przestawiam niepozorne różowe jajeczko :-)


W trybie makro da się zauważyć, że struktura gąbki nie jest równomierna. Ale w dotyku beautyblender jest niezwykle aksamitny i przyjemny. Właściwie zdziwiło mnie to, że jajko jest dość zbite, ale jednocześnie bardzo elastyczne i sprężyste.


Beautyblender po zmoczeniu nabiera sporej objętości i idealnie leży w dłoni :-)


Moje pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Beauyblender dobrze współpracuje z podkładami i korektorami. Początkowo czułam się dziwnie wykonując makijaż takim jajkiem :-) Z czasem jest coraz lepiej. Efekt jaki uzyskuję bardzo mi się podoba. Podkład faktycznie wtapia się w cerę i jednocześnie uzyskujemy efekt promiennej cery. Zapewne duże znaczenie ma tutaj fakt, że beautyblender jest wilgotny i dzięki temu twarz wygląda świetliście... Nie ma mowy o żadnych zaciekach, czy plamach. Metodą stemplowania podkład idealnie dociera w każde miejsce :-)


Do czyszczenia otrzymałam próbkę płynu blendercleanser. Według mnie ten płyn jest zupełnie zbędny, ponieważ wcale nie radzi sobie z myciem gąbki. Próbowałam myć beautyblender szamponem Babydream z drogerii Rossmann. I też niestety porażka... Gąbeczka nadal była mocno zabrudzona! Potem podjęłam próby mycia szamponem z SLS w składzie. Też nic to nie dało... Zaczęłam szukać w Internecie metod na domycie jajeczka! Strzałem w dziesiątkę okazała się porada dotycząca olejku! No tak... Oczywiste! Makijaż przecież też zmywam w dużej mierze z udziałem olejków! I faktycznie Olejek myjący z Biochemii Urody idealne rozpuścił brud z podkładu.


Do tej pory do wykonania makijażu używałam Powder Brush z e.l.f. i byłam bardzo zadowolona. Jednak beautyblender daje zupełnie inny efekt na twarzy. Na razie nie potrafię ocenić, czy jajko jest produktem niezbędnym. Aktualnie jestem w fazie testów i zafascynowania tym nowym produktem :-) Dlatego nie chciałabym wydawać zbyt pochopnych sądów. Na pewno beautyblender potrafi pozytywnie zaskoczyć i dzięki niemu ekspresowo wykonuję  makijaż. Myślałam, że konieczność moczenia oraz czyszczenia gąbeczki będzie uciążliwa, ale o dziwo wszystko robi się dość szybko.


Jeśli same jesteście jeszcze niezdecydowane i właśnie rozważacie zakup mam dla Was kod rabatowy :-) Możecie otrzymać 10 % rabatu na zakup beautyblender duopack!

Przy zakupach wystarczy podać KOD: bella
Rabat obowiązuje przez 3 dni - do 9 lipca 2012 r.



49 komentarzy:

  1. Przyznam się, że od samego początku jak tylko pojawił się na rynku to mnie to nie interesowało. Teraz też nie;) Jak dla mnie zbędny gadżet ale ja nie lubię pędzli czy gąbek do podkładu wyjątkiem są minerały:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze kilka tygodni temu bym zazdrościła, ale... od kiedy blender wszedł na rynek starałam się go zdobyć,a kasy szkoda mi na cos takiego. brałam udział we wszelkich konkursach i się nie udalo. Teraz wiem, ze żyć bez niego mogę i jakoś nie chce go mieć. Miłego użytkowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja go używam od roku i nie wyobrżam sobie nałożenie podkładu czymś innym. Rewelacja!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. może pokażesz efekty na twarzy przy użyciu pędzla lub palców i jajeczka? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję coś zdziałać w tym kierunku :) Ale mam kiepski aparat i obawiam się, że różnica może nie być widoczna.

      Usuń
  5. Bjutiblender - choć sama bym nie kupiła, ale jak najchętniej przyjęłabym taki prezent^^

    OdpowiedzUsuń
  6. tak, beauty blender dobry prezent. ja myślę, że to jest ciekawostka i "nowinka", więc chociażby z tego powodu chciałabym wypróbować. z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi by było na niego szkoda kasy:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Również jestem za tym aby zrobić post porównawczy: pędzel, jajo, palce ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam BB, mam podróbę z All i żadne z tych jajek mnie nie zachwyciło - wolę pędzel :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja bym chetnie wypróbowala ale nie za tą cenę

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale Ci zazdroszczę... Też szalenie chciałabym go przetestować, ale cena nadal mnie skutecznie odstrasza. Zamówiłam w zeszłym tygodniu podróbkę na eBayu (2 gąbeczki za 15zł), zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, też chciałam spróbować tych jajek z eBay, ale jakoś tak zapomniałam, że można je tam zamówić :) Z tego co wiem, to jest różnica w strukturze jaj.

      Usuń
  12. jakiś czas temu przetoczyła sie przez fb i blogi fala krytyki pod adresem jajka jakoby żądali tylko pozytywnych relacji, i takie tez tylko czytałam :/
    ja tego nie kupuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy ponoć żądali, nie wiem, ale w przypadku BeautyExperta nie było o tym mowy, żadnego narzucania opinii. Dlatego też się zgłosiłam ;)

      Bello, a nie zdziwiło Cię jakie to maleństwo? ;> Bo ja myślałam, że samo w sobie będzie większe!:D

      Usuń
    2. tez pierwsze słyszę o narzucaniu opinii jeśli chodzi o BeautyExpert :)

      Usuń
    3. Obsession nic takiego nie było mi narzucone :-) Zasady beautyEXPERT są jasne i są identyczne jak na ich sloganie reklamowym.

      Moja opinia jest bardzo wstępna - owszem pozytywna, ale wynikająca z zachwytu i inności :) Może po kilkunastu tygodniach lub kilku miesiącach stwierdzę, że to jednak zbytek ;)

      Agu no faktycznie maleństwo, ale o dziwo szybko się stempluje buzię :)

      Usuń
  13. Eeee, ja się chyba nigdy nie przekonam, musiałabym spróbować, ale sądzę, że i tak pozostałabym przy pędzlu :) Niby tyle szumu, może coś w tym jest, ale jak dla mnie jajeczko jest zbędne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie jeszcze nie wiem :) Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne, ale z czasem zobaczymy, czy jajko pobije pędzel? ;)

      Usuń
  14. A ja jestem ciekawa tego maleństwa:) Czekam na efekty,które uzyskałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam swoje jajeczko! nie wiem jak do czasu gdy dopadłam je w swoje łapu, mogłam funkcjonować :) jest świetne! i zostanie ze mną na zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  16. a jak Ci się sprawuje ten pędzelek? zastanawiam się nad kupnem i ciekawa jestem jak sprawdzałby się z podkładem w kremie czyli takim dość gęstym...co myślisz? pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam ten pędzel! Mam go już dwa lata i niezbyt o niego dbałam, więc teraz główka zaczęła się trochę ruszać. Chyba woda się tam dostała...

      W każdym razie pędzel w ogóle nie tracił włosia! Rewelacyjnie nakłada się nim podkład :) Nawet podkłady w musie! Ja używam głównie podkładów Revlon i z nimi super współpracuje.

      Generalnie polecam ten pędzel, chociaż z racji swojej gęstości dość ciężko mi się czyści to włosie. Ale jest antybakteryjne :)

      Usuń
  17. to droga zabawka, ale chyba warto ją kupić, bo nie spotkałam się jeszcze z krytyką!:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam ochotę na to jajko, ale na razie pozostaje tylko na mojej liście zakupów.

    OdpowiedzUsuń
  19. Gratuluje jajeczka .. hee ;p

    OdpowiedzUsuń
  20. podklad z revlonu jest rewelacyjny;))

    OdpowiedzUsuń
  21. ale fajne różowe jajko...no ale ja jakoś nie mogę się przekonać do takiego małego gąbczastego przyboru...

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedyś się na niego skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. mam podróbkę jajeczka, ale jeszcze jej nie używałam, chyba zniechęca mnie to stęplowanie:) aktualnie używam tego pędzla z elfa, o którym wspominasz i uważam, że to najlepiej wydane 3 funty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam ten pędzel :) Jajko daje inny efekt - podkład jest mniej widoczny.

      Usuń
  24. jejku chcialabym mieć to jajeczko, ale trochę zniechęca mnie cena ;/

    OdpowiedzUsuń
  25. Może poproszę mikołaja na gwiazdkę

    OdpowiedzUsuń
  26. gratuluje testowania :) zawsze mam wrazenie ze takie jajo duzo podkladu wchlania

    OdpowiedzUsuń
  27. ale fajnie, że otrzymałaś jajko :D
    czekam na kolejne przemyślenia;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo dlugo zastanawialam sie nad kupnem tego jajka ale postanowilam je przetestowac na wlasnej skorze. Wtedy dopiero zobacze czy jest to hit czy kit.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) To chyba jedyne wyjście - przekonać się samemu...

      Usuń
  29. Zazdroszczę i gratuluję! ;))

    OdpowiedzUsuń
  30. Kurcze, dla mnie to wciąż raczej zbędny gadżet (na dodatek przydrogi). Mam dobry pędzel, palce :D - tyle mi do szczęścia wystarczy. Zobaczymy jak się będzie sprawował, dobrze że nie musiałaś go samemu kupować :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Byłam i nadal jestem ciekawa jajeczka, ale na razie nie mam na zbyciu odpowiedniej kwoty :)

    OdpowiedzUsuń
  32. przymierzam się już od dłuższego czasu do zakupu i wkrótce się to zmieni :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!
Wszelkie komentarze mile widziane :-)