Jest zielona i stąd jej nazwa! Zawiera zieloną glinkę, która leczy trądzik, regeneruje i odkaża zmęczoną skórę. Dobrze pielęgnuje cerę tłustą, trądzikową.
Składniki:
glinka zielona, mączka migdałowa, spirulina, gliceryna, mielone ziele szałwii
Sposób użycia:
Składniki:
glinka zielona, mączka migdałowa, spirulina, gliceryna, mielone ziele szałwii
Sposób użycia:
Odrobinę plastelinki (wielkości ziarna grochu) umieść na dłoni, dodaj trochę wody, aby uzyskać konsystencję mazi, opuszkami palców rozsmaruj ją na twarzy (najlepiej ruchem kolistym), potrzymaj do 15 minut, a potem zmyj ciepłą wodą.
Plastelinka Ufoludka - sama nazwa wywołuje uśmiech na twarzy :-) I to tyle, jeśli chodzi o zadowolenie. Produkt jest moim zdaniem dziwny. Jest to czyścik do twarzy, który jest też maseczką. Czyścik na pewno nie jest produktem, którym możemy sobie wyczyścić twarz. Nasza buzia musi być już czysta i dopiero wtedy możemy nałożyć czyścik, żeby to miało sens i jako takie działanie :-)
Cząstkę czyściku musimy rozrobić z wodą. Nie jest łatwo stworzyć maź, ponieważ czyścik bardzo mocno się rozdrabnia, głównie przez ziele szałwii. Zamiast mazi praktycznie zawsze otrzymuję rzadką i wodnistą papkę. Nakładanie na twarz stanowi nie małe wyzwanie, bo produkt spływa, kawałki nierozdrobnione odpadają... Z kolei kiedy maź jest bardzo gęsta to wtedy wcale nie chce się trzymać twarzy ;-) A im dłużej masujemy naszą twarz, tym bardziej większość odpada. Naprawdę robiłam kilka podejść, zmieniałam konsystencje i próbowałam nakładać na różne sposoby i NIC...
Cząstkę czyściku musimy rozrobić z wodą. Nie jest łatwo stworzyć maź, ponieważ czyścik bardzo mocno się rozdrabnia, głównie przez ziele szałwii. Zamiast mazi praktycznie zawsze otrzymuję rzadką i wodnistą papkę. Nakładanie na twarz stanowi nie małe wyzwanie, bo produkt spływa, kawałki nierozdrobnione odpadają... Z kolei kiedy maź jest bardzo gęsta to wtedy wcale nie chce się trzymać twarzy ;-) A im dłużej masujemy naszą twarz, tym bardziej większość odpada. Naprawdę robiłam kilka podejść, zmieniałam konsystencje i próbowałam nakładać na różne sposoby i NIC...
Ale kiedy już uda nam się nałożyć na twarz to nie ma co spoglądać w lustro ;-) Faktycznie mamy wtedy coś z ufoludka ;-) Czyścik pachnie ziemisto za sprawą glinki i spiruliny oraz ziołowo za sprawą szałwii. Maseczka po pewnym czasie zasycha na twarzy i czuć już, że czas na zmywanie. Mam tłustą i niewrażliwą cerę, ale po zmyciu moja twarz jest zawsze dość zaczerwieniona i lekko podrażniona. Owszem, jest oczyszczona i miękka, ale rumień nie przechodzi nawet przez noc. Nawet następnego dnia cera w znacznym stopniu jest zaczerwieniona. Nie podoba mi się taki efekt, więc w ogólnym rozrachunku nie jestem zadowolona i więcej tego produktu już nie kupię. Czy to się opłaca? Chyba nie... Trudno mi określić wydajność, ale za 50 gram należy zapłacić 9,50 zł :-)
Do kupienia na stronie internetowej
Fuuuu :D
OdpowiedzUsuńciekawe...
OdpowiedzUsuństrasznie wygląda :D rzeczywiscie poza nazwa nic w nim fajnego ;)
OdpowiedzUsuńDziwny kosmetyk ;)
OdpowiedzUsuńjuż widzę, jak mam wymazaną całą łazienkę, o włosach i o mnie samej nie wspominając :D nie wygląda zachęcająco, nazwa... hmm. I choć lubuję się w różnych rzeczach do mycia twarzy po ową plastelinkę nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, zapomniałam dodać, że najlepiej stosować w wannie, bo tak to można narobić niezłego bałaganu ;-)
UsuńWygląda strasznie... Ale jednocześnie pociągająco ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy kosmetyk, jeszcze takiego nie widziałam, ale ze względu na ten rumień, wolę tradycyjną glinkę lub spirulinę ;) Taki rumień miałam po czerwonej glince z Jadwigi, a czerwona glinka jest dla skóry wrażliwej i z trądzikiem rożowatym, więc ewidentnie coś jest nie tak..
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię tradycyjną glinkę zieloną i spirulinę :)
UsuńPozytywna nazwa :D !
OdpowiedzUsuńHahaha jaka nazwa :)))
OdpowiedzUsuńlubię zielone glinki, a właściwie to moja tłusta cera je lubi :) szkoda, że się nie sprawdziła
Brzmi zabawnie, jednak kolor trochę odstrasza :D
OdpowiedzUsuńa mnie zaciekawiła ta plastelinka. :P
OdpowiedzUsuńna pewno będzie wydajna, ale jeśli długo pozostaje po niej czerwona buzia, to zdecydowanie bym ją już po tym skreśliła
OdpowiedzUsuńNo niestety, u mnie daje taki efekt :(
UsuńFajowa zabawa!
OdpowiedzUsuńnazwa wyczesana, ktoś miał chyba baaaardzo dobry humor:)
OdpowiedzUsuńhaha, jakie cudo :))
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że więcej z tym "babrania" się niż tego warte:P
OdpowiedzUsuńSpirulina może działać właśnie w taki sposób, też miałam strasznego buraka na twarzy po maseczce z nią a nie jestem wrażliwcem :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie chyba tak na mnie działa, tylko po czystej spirulinie zaczerwieniona byłam przez 15 minut i wszystko schodziło... A teraz efekt jest prawie na 24 h buraka na twarzy :\
UsuńHehehe śmiesznie wygląda :D
OdpowiedzUsuńwww.beauty-fresh.blogspot.com
moze zaczerwienienie jest spowodowane tym,ze dajesz maseczce zaschnac?
OdpowiedzUsuńRaczej nie :)
UsuńŚmiesznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńeeech ciekawy produkt i pomysł...ale lepiej takiego typu zioła używać w formie okładów czy toniku.Co do glinki może mieć akurat dość mocne działanie taka mieszanka jest dość silna i może podrażniać wrażliwą cerę.No cóż niespotykany i dość zabawny kosmetyk...
OdpowiedzUsuńha, niezły numer z tej plastelinki :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Plastelinka Ufoludka okazała się fajna tylko z nazwy :(
OdpowiedzUsuńNazwa jest wręcz "nieziemska" :) Fajnie wygląda, ale co z tego jak bym się musiała wkurzać, to nie dziękuję :) Takie rzeczy mają nam sprawiać przyjemność :) Szkoda, go fajny gadżet :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNieciekawie...
OdpowiedzUsuńhaha co za nazwa :D
OdpowiedzUsuńNazwa świetna :P Chyba chcieli zrobić miłe wrażenie, bo wiedzieli co kryje się w środku pudełka... :D
OdpowiedzUsuńchyba za ta cene wole kupic sobie po prostu zielona glinke i sama dodac do niej szalwi ;-)
OdpowiedzUsuńRacja :) Ekonomiczniej!
UsuńFajna nazwa :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu nawet się zastanawiałam czy tego nie kupić, ale sprzątanie potem całej łazienki mi się nie uśmiecha :P
OdpowiedzUsuńMi się podoba :) W tym pojemniczku wygląda fajnie... gorzej prezentuje się na dłoni :D nie, chyba nie chcę zostać ufoludkiem ;)
OdpowiedzUsuńnazwa boska! ale jak zaczerwienia, to ja podziękuję.. bez tego mam wystarczająco swoich czerwoności ;)
OdpowiedzUsuńskoro podrażnia, będę się trzymać z daleka :)
OdpowiedzUsuńAż tak podrażnia? To na pewno nie kupię, bo przez tydzień chodziłabym czerwona. ;)
OdpowiedzUsuńNo niestety na mnie tak działa :(
UsuńNazwa jest mega!!! :D Tylko dla nazwy bylabym w stanie ja kupic, jednak jak podraznia... dziekuje, postoje :)
OdpowiedzUsuńOj, zapowiadało się dobrze, zwłaszcza patrząc na skład. Szkoda, że takie to upierdliwe w kwestii aplikacji i w ogóle utrzymania na twarzy.
OdpowiedzUsuńBardzo dziwne to "coś' - zupełnie z innej planety ;))))
OdpowiedzUsuńMyślę, że nazwa "czyścik" odnosi się w tym przypadku nie tyle do mycia, co właściwości oczyszczających skórę (np.glinka zielona) - ale z kosmetykiem w takiej postaci sama się nigdy nie spotkałam...
Masz racje :) Chociaż ten czyścik kojarzy mi się też z oczyszczaniem takim typowym, dlatego o tym wspomniałam ;)
UsuńZastanawiałam się, czy tego nie kupić, ale widzę, ze jednak nie :)
OdpowiedzUsuńSpróbować warto, bo akurat komuś innemu może będzie dobrze służyć :)
OdpowiedzUsuńnazwa jak najbardziej adekwatna ;)
OdpowiedzUsuńOJ TO ZDECYDOWANIE NIE DLA MNIE :)
OdpowiedzUsuńjedyne co fajne to nazwa. Ja nie moge stosowac nic co podraznia cere nienawidze tego efektu rumienia, zdecydowanie nie wart kupna kosmetyk za 10zl mialabys juz cos fajnego z rossmana:) z przyjemnoscia obserwuje i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZostanę przy sprawdzonym Lush'u:)
OdpowiedzUsuń