Obserwatorzy

czwartek, 21 czerwca 2012

Plastelinka Ufoludka


Jest zielona i stąd jej nazwa! Zawiera zieloną glinkę, która leczy trądzik, regeneruje i odkaża zmęczoną skórę. Dobrze pielęgnuje cerę tłustą, trądzikową.

Składniki:
glinka zielona, mączka migdałowa, spirulina, gliceryna, mielone ziele szałwii

Sposób użycia: 
Odrobinę plastelinki (wielkości ziarna grochu) umieść na dłoni, dodaj trochę wody, aby uzyskać konsystencję mazi, opuszkami palców rozsmaruj ją na twarzy (najlepiej ruchem kolistym), potrzymaj do 15 minut, a potem zmyj ciepłą wodą.


Plastelinka Ufoludka - sama nazwa wywołuje uśmiech na twarzy :-) I to tyle, jeśli chodzi o zadowolenie. Produkt jest moim zdaniem dziwny. Jest to czyścik do twarzy, który jest też maseczką. Czyścik na pewno nie jest produktem, którym możemy sobie wyczyścić twarz. Nasza buzia musi być już czysta i dopiero wtedy możemy nałożyć czyścik, żeby to miało sens i jako takie działanie :-)


Cząstkę czyściku musimy rozrobić z wodą. Nie jest łatwo stworzyć maź, ponieważ czyścik bardzo mocno się rozdrabnia, głównie przez ziele szałwii. Zamiast mazi praktycznie zawsze otrzymuję rzadką i wodnistą papkę. Nakładanie na twarz stanowi nie małe wyzwanie, bo produkt spływa, kawałki nierozdrobnione odpadają... Z kolei kiedy maź jest bardzo gęsta to wtedy wcale nie chce się trzymać twarzy ;-) A im dłużej masujemy naszą twarz, tym bardziej większość odpada. Naprawdę robiłam kilka podejść, zmieniałam konsystencje i próbowałam nakładać na różne sposoby i NIC...


Ale kiedy już uda nam się nałożyć na twarz to nie ma co spoglądać w lustro ;-) Faktycznie mamy wtedy coś z ufoludka ;-) Czyścik pachnie ziemisto za sprawą glinki i spiruliny oraz ziołowo za sprawą szałwii. Maseczka po pewnym czasie zasycha na twarzy i czuć już, że czas na zmywanie. Mam tłustą i niewrażliwą cerę, ale po zmyciu moja twarz jest zawsze dość zaczerwieniona i lekko podrażniona. Owszem, jest oczyszczona i miękka, ale rumień nie przechodzi nawet przez noc. Nawet następnego dnia cera w znacznym stopniu jest zaczerwieniona. Nie podoba mi się taki efekt, więc w ogólnym rozrachunku nie jestem zadowolona i więcej tego produktu już nie kupię. Czy to się opłaca? Chyba nie... Trudno mi określić wydajność, ale za 50 gram należy zapłacić 9,50 zł :-)

Do kupienia na stronie internetowej

52 komentarze:

  1. strasznie wygląda :D rzeczywiscie poza nazwa nic w nim fajnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. już widzę, jak mam wymazaną całą łazienkę, o włosach i o mnie samej nie wspominając :D nie wygląda zachęcająco, nazwa... hmm. I choć lubuję się w różnych rzeczach do mycia twarzy po ową plastelinkę nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, zapomniałam dodać, że najlepiej stosować w wannie, bo tak to można narobić niezłego bałaganu ;-)

      Usuń
  3. Wygląda strasznie... Ale jednocześnie pociągająco ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy kosmetyk, jeszcze takiego nie widziałam, ale ze względu na ten rumień, wolę tradycyjną glinkę lub spirulinę ;) Taki rumień miałam po czerwonej glince z Jadwigi, a czerwona glinka jest dla skóry wrażliwej i z trądzikiem rożowatym, więc ewidentnie coś jest nie tak..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię tradycyjną glinkę zieloną i spirulinę :)

      Usuń
  5. Hahaha jaka nazwa :)))
    lubię zielone glinki, a właściwie to moja tłusta cera je lubi :) szkoda, że się nie sprawdziła

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi zabawnie, jednak kolor trochę odstrasza :D

    OdpowiedzUsuń
  7. a mnie zaciekawiła ta plastelinka. :P

    OdpowiedzUsuń
  8. na pewno będzie wydajna, ale jeśli długo pozostaje po niej czerwona buzia, to zdecydowanie bym ją już po tym skreśliła

    OdpowiedzUsuń
  9. nazwa wyczesana, ktoś miał chyba baaaardzo dobry humor:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że więcej z tym "babrania" się niż tego warte:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Spirulina może działać właśnie w taki sposób, też miałam strasznego buraka na twarzy po maseczce z nią a nie jestem wrażliwcem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie chyba tak na mnie działa, tylko po czystej spirulinie zaczerwieniona byłam przez 15 minut i wszystko schodziło... A teraz efekt jest prawie na 24 h buraka na twarzy :\

      Usuń
  12. Hehehe śmiesznie wygląda :D
    www.beauty-fresh.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. moze zaczerwienienie jest spowodowane tym,ze dajesz maseczce zaschnac?

    OdpowiedzUsuń
  14. eeech ciekawy produkt i pomysł...ale lepiej takiego typu zioła używać w formie okładów czy toniku.Co do glinki może mieć akurat dość mocne działanie taka mieszanka jest dość silna i może podrażniać wrażliwą cerę.No cóż niespotykany i dość zabawny kosmetyk...

    OdpowiedzUsuń
  15. ha, niezły numer z tej plastelinki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że Plastelinka Ufoludka okazała się fajna tylko z nazwy :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Nazwa od razu mnie powaliła ;D Wygląda to jak słoniowy bobek, ale od jakiegoś czasu naturalne produkty przestały mnie przerażać, wręcz przeciwnie :) Chętnie bym spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować warto, bo akurat komuś innemu może będzie dobrze służyć :)

      Usuń
  18. Nazwa jest wręcz "nieziemska" :) Fajnie wygląda, ale co z tego jak bym się musiała wkurzać, to nie dziękuję :) Takie rzeczy mają nam sprawiać przyjemność :) Szkoda, go fajny gadżet :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nazwa świetna :P Chyba chcieli zrobić miłe wrażenie, bo wiedzieli co kryje się w środku pudełka... :D

    OdpowiedzUsuń
  20. chyba za ta cene wole kupic sobie po prostu zielona glinke i sama dodac do niej szalwi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jakiś czas temu nawet się zastanawiałam czy tego nie kupić, ale sprzątanie potem całej łazienki mi się nie uśmiecha :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Mi się podoba :) W tym pojemniczku wygląda fajnie... gorzej prezentuje się na dłoni :D nie, chyba nie chcę zostać ufoludkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. nazwa boska! ale jak zaczerwienia, to ja podziękuję.. bez tego mam wystarczająco swoich czerwoności ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. skoro podrażnia, będę się trzymać z daleka :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Aż tak podrażnia? To na pewno nie kupię, bo przez tydzień chodziłabym czerwona. ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nazwa jest mega!!! :D Tylko dla nazwy bylabym w stanie ja kupic, jednak jak podraznia... dziekuje, postoje :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj, zapowiadało się dobrze, zwłaszcza patrząc na skład. Szkoda, że takie to upierdliwe w kwestii aplikacji i w ogóle utrzymania na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo dziwne to "coś' - zupełnie z innej planety ;))))

    Myślę, że nazwa "czyścik" odnosi się w tym przypadku nie tyle do mycia, co właściwości oczyszczających skórę (np.glinka zielona) - ale z kosmetykiem w takiej postaci sama się nigdy nie spotkałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje :) Chociaż ten czyścik kojarzy mi się też z oczyszczaniem takim typowym, dlatego o tym wspomniałam ;)

      Usuń
  29. Zastanawiałam się, czy tego nie kupić, ale widzę, ze jednak nie :)

    OdpowiedzUsuń
  30. nazwa jak najbardziej adekwatna ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. OJ TO ZDECYDOWANIE NIE DLA MNIE :)

    OdpowiedzUsuń
  32. jedyne co fajne to nazwa. Ja nie moge stosowac nic co podraznia cere nienawidze tego efektu rumienia, zdecydowanie nie wart kupna kosmetyk za 10zl mialabys juz cos fajnego z rossmana:) z przyjemnoscia obserwuje i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Zostanę przy sprawdzonym Lush'u:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!
Wszelkie komentarze mile widziane :-)