Linia balsamów do ust Baby Lips od Maybelline była bardzo długo nieobecna na polskim rynku. W drugiej połowie zeszłego roku ten problem się skończył i pomadki stały się powszechnie dostępne. W grudniu trafiłam na promocję i w ciemno wybrałam taką z niebieskim kolorem opakowania. To było w sumie jedyne kryterium wyboru. Na Święta podarowałam te pomadki przyjaciółkom (wybaczcie!). Zabawne jest to, że od jednej też dostałam tę pomadkę i tym sposobem mam dwie. ;-)
Czy jestem zadowolona? Nie. Bardziej zawiedziona. Pomadkę mogę zaszeregować w kategorii jednych z gorszych, jakie miałam. To jest po prostu zwykły biały sztyft, który tylko natłuszcza usta. Właśnie - natłuszcza, a nie nawilża nic. Po zastosowaniu balsamu po pół godzinie usta znowu są suche jak wiór. Trzeba je w kółko smarować, a i tak ich kondycja nic, a nic się nie poprawia. Nie nadaje się w ogóle do stosowania na noc, bo rano usta są w przerażającym stanie. Na dodatek pomadka jest niesamowicie wydajna, czym doprowadza mnie do szału. Ogromny bubel. Nie polecam. Maybelline, why? ;-)
Od niedawna posiadam także wersję Pink Punch. Podoba mi się jej odcień i często po nią sięgam. Na ustach zostawia ładną transparentną poświatę różowego koloru. Ale to niestety jedyna zaleta... Nie nawilża oraz w bardzo brzydki sposób podkreśla suche skórki. Stosuję ją wyłącznie na usta w dobrym stanie i z podkładem w postaci innej realnie nawilżającej pomadki.
Baby Lips mają świetne i kolorowe opakowania. Na pewno przyciągają wzrok i szybko pojawia się pragnienie posiadania. Stanowczo nie polecam Wam wersji Hydrate. Kompletna strata pieniędzy. Kolorowe wersje na pewno są ciekawsze, ale poza lekką poświatą nie ma co liczyć na lepsze działanie. Generalnie liczyłam na coś fajnego i się zawiodłam. Znacie te pomadki?
Jeśli macie ochotę je przetestować od pewnego czasu są do kupienia w sklepach PoloMarket.
Co prawda promocja na nie była już jakiś czas temu, ale u mnie nadal są dostępne.
P.S. Czytałyście skład INCI tych pomadek? Jeśli ktoś zwraca na to uwagę to lepiej niech odpuści ;) Groza.
Dostałam w prezencie tą fioletową, na ustach wygląda przyjemnie, ale nie ma żadnych właściwości nawilzajacych.
OdpowiedzUsuńNo właśnie :/
Usuńmam 2, dokładnie te same co Ty
OdpowiedzUsuńkolorową lubię (za kolor), bezbarwną już nie
działanie a właściwie jego brak... kaplica!
ale zapachy mają ładne chociaż :P
Bezbarwna jest chyba najgorsza z całej serii.
UsuńJa swoją bezbarwną oddałam bratu. U mnie nie sprawdziła się w ogóle.
OdpowiedzUsuńmam różową i jest genialna:)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że się powstrzymałam od zakupu. Tylko bym żałowała. :)
OdpowiedzUsuńja mam pomarańczową i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMam różową i jestem rozczarowana. Nie do końca odpowiada mi ten kolorek.
OdpowiedzUsuńMam tą w żółtym opakowaniu i również jestem rozczarowana...
OdpowiedzUsuńKompletnie nic nie robi.
Mam trzy;) zieloną (mięta-bezbarwna), różową i pomarańczową (wiśnia-delikatnie barwi na czerwono). Używam, bo używam, dość lubię, szczególnie te kolorowe, ale szału jakiegoś wielkiego nie ma. O dziwo, u mnie nie wysuszają ust, co często zdarza mi się przy takich pomadkach- za 6/7zł bym brała, za 12/15 już nie;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, cena bez promocji jest pomyłką.
Usuńmam rozowa i nie lubie nie nawilza, koloru nie daje, na cholerke mi takie cos
OdpowiedzUsuńSkładu nie czytałam ale mam brzoskwiniową i lubię jej używać, ta różowa też mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMoże brzoskwinka lepsza, ale o tym kolorze też czytałam negatywy. Jednak każdemu co innego ;-)
UsuńUwielbiam je, tez mam dwie jak narazie :)
OdpowiedzUsuńSkładu nie czytałam, bo chyba bym jej nie kupiła :)
tak mi się właśnie wydawało, że to żaden cud. Nie kupiłam bo jakoś nie kusiły mnie baby lips...
OdpowiedzUsuńI dobrze :)
Usuńmam tą różową i...ogólnie nie jest zła :D za cenę równą 7 zł :D ale ani nie nawilża, ani szalu nie robi...daje co najwyżej ciekawy kolor, który czasami jest zbyt jak u lalki Barbie? :D
OdpowiedzUsuńNie kusza mnie kompletnie, ot taka kolejna Nivea :P
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze, ale nie jestem pewna czy wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNo cóż. Ja rzadko trafiam na dobre mazidła do ust.
OdpowiedzUsuńMam wersję fioletową, jest całkiem niezła tylko szkoda, że tak szybko znika z ust :)
OdpowiedzUsuńMiałam niebieski, wysuszał mi usta:(
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie przekonują do kupna te pomadeczki:)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam ją wrzucić do koszyka, ale teraz cieszę się, że tego nie zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je dzisiaj w promocji w Hebe, nawet się nad nimi przez chwilę zastanawiałam, ale stwierdziłam, że nie będę robić zapasów. Za to po twoim wpisie już wiem, że na pewno się na nie nie skuszę.
OdpowiedzUsuńA ja mam ta niebieska i bardzo ja lubie u mnie swietnie sie spisuje dobrze nawilza usta i jest dużo lepsza niż inne ;)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku to wyrzucone 10zł, mogłam za to kupić Tisane albo Sylveco :(
OdpowiedzUsuńNie mam żadnej z nich, nie wpadłam w szał na nie i chyba dobrze :)
OdpowiedzUsuńChciałam ją wypróbować, ale skutecznie mnie zniechęciłaś:)
OdpowiedzUsuńMnie też...
OdpowiedzUsuńOd początku mnie nie interesowały te pomadki za bardzo. Takie to nijakie dla mnie, wszyscy się rzucili a ja spojrzałam i poszłam dalej ;)
OdpowiedzUsuńTeraz widzę, że odpuszczenie zakupu Baby lips było dobrą decyzją ;)
Ja zaczęłam od lektury składu i tym samym uniknęłam rozczarowania. Moje usta preferują naturalne oleje i lanolinę. Typowe, drogeryjne sztyfty mi nie służą:(
OdpowiedzUsuńNo popatrz! A u mnie ta niebieska sprawdzała się znakomicie.
OdpowiedzUsuńOdpowiadało mi w niej absolutnie wszystko :)
Gdy tylko zużyję sztyfty, które mam aktualnie, kupię ją ponownie.
Ja mam pomarańczową i bardzo nawilża oraz ma przepiękny kolor, nie rozumiem czemu z góry zakładasz, że u nikogo się nie sprawdzi, chyba nie jesteś chemikiem...
OdpowiedzUsuńChciałam się na nie skusić, jednak widzę, że nie spełnią moich oczekiwań ;-)
OdpowiedzUsuńMam je wszystko i mam mieszane uczucia co do nich.
OdpowiedzUsuńDobrze że ich nie kupiłam, choć miałam ochotę...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ich nie kupiłam :) Kolorowe opakowania mają nam chyba zamydlić oczy :P
OdpowiedzUsuńja tez się ciesze że tego nie zrobiłam bo wiele razy mnie kusiły i je oglądałam, ale faktycznie to tylko ładne opakowania i nic więcej
UsuńMam Pink Punch... Okropieństwo!
OdpowiedzUsuńJednym słowem bubelek. Szkoda, wyglądają bardzo sympatycznie.
OdpowiedzUsuńZe względu na ten skład tych pomadek nie kupię, oj nie ;/
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mam parcia na te pomadki - więc wolę chyba już Balsamy NIVEA które można dostać w podobnej cenie a są dość ciekawe :)
OdpowiedzUsuńJa "bublem" bym nie nazwała. Mam pomarańczową. Skład to dobra lektura na zimowe wieczory, ale sam efekt nie najgorszy. Ma piękny, intensywny kolor i całkiem ładnie się trzyma. orównując do genialnego Carmexu, to pielęgnacyjnie nie jest fenomenem, ale nie szkodzi mi. W zimę ładnie zabezpieczła usta. Drugi minus to tylko cena, ale biorąc pod uwagę wydajność (zuzycie znikome po całej zimie) to mogę odpuścić ;)
OdpowiedzUsuńtak czułam :)
OdpowiedzUsuńPoloMarket Twój ulubiony ;)
OdpowiedzUsuńNie dałam sie im skusić :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu miałam na nie chrapkę, ale jakoś się ich obawiałam i wychodzi na to, że słusznie. Odpuszczę je sobie :P.
OdpowiedzUsuńDla samych opakowań bym je kupiła! :)
OdpowiedzUsuńW ogóle mnie nie kuszą i nie kusiły. :P
OdpowiedzUsuńJa mam niebieską i fioletową i jestem bardzo zadowolna :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te pomadki!
OdpowiedzUsuń