Dzisiaj zapraszam na kolejnego posta z bublami.
Johnson`s Baby, Oliwka w żelu, Kwiatowa świeżość
Dawno nie miałam tak drażniącego kosmetyku... A to wszystko za sprawą fatalnego opakowania. Oliwka w żelu jest gęsta i skoncentrowana. Tym samym niesamowicie trudną ją wydobyć. Twardy plastik butelki jest mało plastyczny i nie poddaje się łatwo naciskowi. Na dodatek, gdy mamy dłonie od oliwki to poziom frustracji rośnie wprost proporcjonalnie do prób wydobycia produktu. Wiem, że oliwka z natury jest tłusta, ale ta praktycznie się nie wchłania i zostawia okropnie lepiący się film na skórze. Człowiek ma ochotę od razu ponownie się umyć. Zero właściwości nawilżających i pielęgnujących. A do tego wszystkiego ubogi skład. Szczerze mówiąc nigdy nie używałam gorszej oliwki. Totalnie nietrafiony zakup i duże rozczarowanie.
Lirene Dermoprogram, Dwufazowy delikatny płyn do demakijażu oczu
Lubię dwufazowe płyny do demakijażu oczu. Nie tylko oczyszczają, ale też skutecznie pielęgnują. Ten płyn jest po prostu słaby. Dwie fazy dobrze się ze sobą łączą i wydawałoby się, że będzie znośnie. Jednak niestety nie jest. Płyn bardzo słabo zmywa makijaż. Nawet po dłuższym odczekaniu każdy kolejny płatek nadal jest brudny. Trzeba trzeć i sporo się napracować. Pozornie wszystko jest zmyte, oczy wydają się czyste. Po umyciu buzi okazuje się, że na oczach nadal są resztki makijażu. Sam płyn nie podrażnia i krzywdy oczom nie robi, ale uznaję go za bubla, gdyż niestety nie spełnia swojej podstawowej roli.
Dove, Summer Glow Deep Care Complex, Balsam do ciała z samoopalaczem
Uwielbiam balsamy brązujące, jednak już wiem dlaczego tak wiele osób ich nie lubi albo obawia się marnego efektu. To jest po prostu kwestia trafienia na właściwy kosmetyk. Mam już w tym zakresie swoich ulubieńców i te balsamy na pewno do nich nie dołączą. Plamy, smugi, zacieki. Wszystko to czego chcemy uniknąć. Do tego dość brzydki odcień opalenizny ze zbyt dużą ilością żółtego pigmentu. Schodzi ze skóry po kilku dniach pozostawiając jeszcze więcej plam. Właściwości nawilżające balsamu są dla mnie wystarczające, jednak to akurat najmniej ważne. Wiem, że te balsamy mają wiele fanek. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Z moją skórą nie współpracują i tego lata przeżyłam kilka chwil grozy przy próbach zużycia balsamów.
Znacie te produkty? U Was się sprawdziły?
Dobrze, że nie skusiłam się na tą oliwkę... wolę chyba tradycyjne olejki czy oliwki. Co do brązujących balsamów to miałam z Lirene kiedyś i strasznie plamy mi porobił. Nigdy więcej nie kupiłam tego typu balsamu.
OdpowiedzUsuńTak, tradycyjne oliwki i olejki są dużo lepsze :) A ja właśnie bardzo lubię balsamy z Lirene. Widać, że to chyba jest indywidualne i takie balsamy z każdą skórą współpracują inaczej.
UsuńUżywałam kiedyś tej oliwki i lubiłam ją, ale już dawno jej nie miałam więc nie wiem jak by się teraz u mnie sprawdziła :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę się nadziwić, że na opakowaniach tych balsamów Dove takiego byka walnęli ;)
Jaki byk? :>
UsuńMam tą oliwkę i użyłam tylko raz ;/ zawiodłam się niestety i mam zdanie na jej temat podobne do twojego .
OdpowiedzUsuńNo niestety...
UsuńŻadnego z tych produktów nie miałam, myślałam kiedyś o tej oliwce, ale dobrze że się nie skusiłam :-)
OdpowiedzUsuńZnam oliwkę w żelu..katastrofa, katorga, koszmar. Wolę tradycyjne oliwki, np. BabyDream.
OdpowiedzUsuńBaaardzo nie lubię balsamów brązujących...fu!
Też wolę tradycyjne olejki :-)
Usuńzdziwiłam się trochę obecnością balsamów dove, tzn. nigdy sama nie miałam, ale jakoś mi się pozytywnie kojarzyły :D
OdpowiedzUsuńMają sporo fanek :) Ale jednak ja nie jestem w tym gronie...
UsuńU mnie płyn z Lirene się nie sprawdził, ale nie dlatego że słabo zmywał makijaż oczu (bo u mnie zmywał dobrze) tylko dlatego, że moje oczy bardzo podrażniał.
OdpowiedzUsuńUuu :/
UsuńAż się zdziwiłam, bo u mnie oliwka była jedną z lepszych które używałam chociaż właśnie za oliwkami nie przepadami. Nie przeciekała mi przez palce i łatwo można było ją rozprowadzić na skórze. Widać co kto lubi :)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie - każdemu co innego :)
UsuńKiedyś miałam oliwkę w żelu ale tak dawno, że nie pamiętam już czy mi się sprawdziła.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nic z tych produktów nie miałam :D swoją drogą osobiście nie lubię dwufazowych płynów do demakijażu :D
OdpowiedzUsuńA ja balsam samoopalający Dove w wersji dla jasnej skóry bardzo polubiłam :). Kupiłam go wiosną i nadal używam tej samej butelki, bo mieszam go pół na pół ze zwykłym balsamem co parę dni. Chyba dlatego efekt jest subtelny i nie pojawiły się ani raz zacieki.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego efekt jest lepszy :) U mnie była katastrofa.
Usuńdoobry post !
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego, więc dobrze wiedzieć na przyszłość,
czego warto unikać ;)
Ooo widzisz a ja brązujący Dove (wersja z shimmerem dla ciemniej karnacji) bardzo lubię! U mnie daje efekt delikatnej i przede wszystkim naturalnej opalenizny:)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że Ci pasuje :)
UsuńMam identyczne wrażenie co do Johnson`s Baby - pierwszy raz miałam tłustą oliwkę, która wogóle ie nawilżała
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńJeśli chodzi o demkijaż też trafił mi się bubel ostatnio - a mianowicie Woda do Demakijażu Pur Bleuet od Yves Rocher , zresztą dwufaza z tej serii także wg. mnie nie daje rady ;-/
OdpowiedzUsuńMiałam i nawet lubiłam :) Ale wiadomo - każdy ma inne wymagania :)
UsuńNie miałam ani jednego, ale dzięki za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z prezentowanych kosmetyków, przyznam się szczerze że już kilka razy w drogerii odwiedzałam półkę z kosmetykami dla dzieci i zastanawiałam się nad zakupem oliwki w żelu, dobrze że nie kupiłam, dobrze że mamy blogi i dobrze że dzielimy się opiniami na temat kosmetyków. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPopieram :) Sama dzięki temu coraz rzadziej trafiam na buble!
UsuńA u mnie dwufaza z Lirene sprawdzała się znakomicie!
OdpowiedzUsuńZużyłam chyba z cztery buteleczki :)
No co Ty? :) Może to kwestia makijażu... Hmmm ;)
UsuńNie znam i dobrze wiedzieć, co omijać :)
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam te balsamy Dove :] bardzo ładny naturalny efekt
OdpowiedzUsuńoliwke mialam i wyrzucilam po pierwszym uzyciu :(
OdpowiedzUsuńPiona ;-)
UsuńUżywałam tej "kwiatowej" oliwki jakieś 5 lat temu podczas wakacji i dostałam okropnego uczulenia. Najpierw wydawało mi się, że to wynik przebywania na słońcu, ale po nasileniu objawów pomimo zakrywania się od stóp do głów, przestałam obwiniać biedne słońce i przyjrzałam się szkodnikowi. Oliwka powędrowała do kosza, a ja przez 3 tygodnie leczyłam pokrzywkę. Nie będę już wspominać o tłustej warstwie, którą oliwka pozostawia na skórze :P
OdpowiedzUsuńOj, przykre zdarzenie. Czytałam kilka opinii, gdzie właśnie narzekano na to, że podrażnia. Straszne, skoro to produkt kierowany dla skóry dzieci to tym bardziej powinien być ultra delikatny i antyalergiczny.
UsuńNa szczęście nie miałam żadnego z nich i będę omijać.
OdpowiedzUsuńMiałam tą oliwkę i musiałam ją wyrzucić :/ Mam taką samą opinię na jej temat.
OdpowiedzUsuńPróbuję ją zużyć do kąpieli w wannie, ale potem wanny domyć nie można. Chyba faktycznie pozostaje kosz!
Usuńnie miałam doczynienia z tymi produktami,ale te oliwki zawsze mnie ciekawiły
OdpowiedzUsuńWczoraj miałam tę oliwkę w rękach, ale zdecydowałam się jednak na Babydream i widzę, że dobrze zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze! Oszczędziłaś sobie nerwów!
Usuńja dove summer glow sobie chwalę. oczywiście zastosowałam na skórę po peelingu, nawilżoną dodatkowo wcześniej innym balsamem i zero plam, zero zacieków, ładne powolne ciemnienie skóry... odcień w miarę ok, chociaż u mnie żaden balsam brązujący nie daje efektu całkiem naturalnej opalenizny bez pomarańczy.
OdpowiedzUsuńMam taką samą metodę nakładania balsamów brązujących, ale Dove zrobił mi krzywdę :-(
UsuńMiałam kiedyś tą oliwkę w żelu, ale nie byłam z niej zadowolona i oddałam ją swojej bratowej dla dzieci, mi kompletnie ona nie pasuje za to używam oliwki Hipp i jest genialna :)
OdpowiedzUsuńHipp uwielbiam :-)
UsuńLubie czytać o bublach bo wiem czego potem unikać w sklepie :)
OdpowiedzUsuńmiałam tą oliwkę dawno temu, pamiętam wysmarowałam się nią przygotowując się na imprezę, nie mogąc znieść tej tłustej warstwy umyłam się ponownie, tyle tylko, że nie dało się jej zmyć :D brrr...jedyne co się w niej podobało to cudny zapach.
OdpowiedzUsuńNo ja też mam kłopoty z domyciem dłoni po jej zastosowaniu. Masakra :/
UsuńJa uwielbiam tę oliwkę. Używam jej od dłużeszgo czasu i u mnie dobrze się sprawdza
OdpowiedzUsuńMam tą oliwkę w żelu... Używam ją tylko do masażu bańkami chińskimi, bo gdy raz użyłam jej po kąpieli w celu nawilżenia skóry - zapchała mnie i powychodziły mi krostki na skórze, więc dla mnie też bubel ;(
OdpowiedzUsuńMiałam tą oliwkę o zgrozoo! Palce szło połamać, żeby krople wydobyć z tego opakowania.
OdpowiedzUsuńNie wchłaniała się, jak się nałożyło tak zostawała na skórze.
Mamy te same obserwacje...
UsuńSkład oliwki faktycznie niezachęcający ale kiedy jeszcze nie wczytywałam się w INCI to jej używałam i muszę powiedzieć, że właśnie dzięki niej nie dorobiłam się ani jednego rozstępu podczas dwóch ciąż.
OdpowiedzUsuńO, dobrze wiedzieć :)
UsuńUżywałam tej oliwki kilka lat temu na brzusio i co? rozstępów brak :) fakt nie wchłaniała się całkowicie i miałam specjalne bluzki ale żadna się nie zniszczyła i są super nadal. Może zmienili skład?
OdpowiedzUsuńMoże w tym tkwi jej sekret - trudna w użytkowaniu, ale skuteczna? ;-)
Usuńo dziwo ten balsam brązujący jest moim ulubionym, bo u mnie sprawdził się świetnie. nie zostawiał plam, a opalenizna wyglądała na jak najbardziej naturalną, a i schodzi w miarę równomiernie. szczerze jestem zaskoczona, że trafił do Twoich bubli. jak widać każdemu pasuje co innego. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :-)
UsuńUnikam oliwej Johnson, które ciężko nazwać oliwkami skoro to sama parafina. Dużo lepiej kupić olejek alterra, alverde czy choćby oliwkę hipp.
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym płynem dwufazowym jest bielenda- awokado.
Też preferuję naturalniejsze kosmetyki :)
UsuńBardzo lubię tę oliwkę :) Pasuje mi formuła oraz działanie, szczególnie w okresie jesienno-zimowym.
OdpowiedzUsuńta oliwka jest okropna, a ja niestety w szale zakupow kupilam az 2 opakowania :(
OdpowiedzUsuńOjjj :(
UsuńMiałam kiedyś ten balsam brązujący Dove i w życiu nie widziałam takich pomarańczowych zacieków :O Najgorszy balsam brązujący jaki kiedykolwiek miałam okazję używać.
OdpowiedzUsuńPiona!
UsuńTych akurat nie miałam. Jednak też natrafiam na buble, czego nie omieszkam opisywać. Należy ostrzegać innych.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś oliwkę i lubiłam. To było już parę lat temu, więc może się zmieniła... Teraz już wolę zdecydowanie balsamy. Pozostałych produktów nie miałam i nie znam.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś balsam brązujący z Dove i to była masakra :/
OdpowiedzUsuńU mnie też leży ta oliwka, pare razy użyłam i nie bardzo przypadła mi do gustu
OdpowiedzUsuńWiele lat temu ciekawiła mnie ta oliwka. Jednak jakoś nigdy nie kupiłam jej, jak widać całkiem słusznie.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
Usuńja tą olwikę lubię po depilacji woskiem, fajnie oczyszcza z resztek wosku i nie ucieka przez palce:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam tych produktów ale przypuszczam ze teraz będę ich unikać :)
OdpowiedzUsuńMam tą oliwkę i bardzo lubię :) u mnie daje radę i nie podrażnia. Do tego daje fajny efekt nawilżania
OdpowiedzUsuńKilka lat temu uzywalam bronzujacych balsamow z Dove i bardzo je lubilam... ale moze cos w nich pozmnieniali?
OdpowiedzUsuńWielu osobom pasują :) Mi nie :( Może to kwestia skóry...
UsuńNie wypowiem się na ich temat, ponieważ nie miałam z nimi styczności. CHociaż na ten balsam Dove miałam ochotę..
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym płynie Lirene, raczej nic dobrego.
OdpowiedzUsuńja lubię ten balsam Dove :)
OdpowiedzUsuńA ta oliwka tak za mną chodziła
OdpowiedzUsuń