Lirene, Body Arabica, Balsam brązująco-ujędrniający
To mój ulubiony balsam brązujący od lat. Ma bardzo lekką konsystencje, łatwo się aplikuje oraz szybko wchłania. Pachnie kawą i dzięki temu smrodek typowy dla produktów brązujących jest praktycznie niewyczuwalny. Kolor opalenizny nie jest żółty. Jest to ładny i ciepły odcień w kierunku złotego. Skóra wygląda zdecydowanie lepiej i zdrowiej. Intensywność opalenizny można stopniować, chociaż już po jednym zastosowaniu efekt jest widoczny. Nie pozostawia żadnych smug, zacieków czy plam. Schodzi w sposób równomierny i praktycznie niezauważalny. Nie ujędrnia skóry, ale nawet na to nie liczyłam. Ważne, że jej dodatkowo nie przesusza, a wręcz nawilża. Gorąco polecam wersję dla ciemnej karnacji. To naprawdę świetny balsam!
Przed i po - jedna warstwa.
Lirene, Dermoprogram, Samoopalający mus nawilżający
Bardzo dobry samoopalacz. Nadużyciem jest jednak określenie konsystencji słowem mus, gdyż jest to wodnista pianka. Mimo wszystko produkt można szybko i równomiernie zaaplikować, dzięki właśnie tej lekkiej formule. Ogromny plusem jest śliczny zapach, który umila stosowanie. Jednak cudów nie ma i po kilku godzinach uwalnia się charakterystyczny smrodek. Produkt szybko się wchłania, a kolor jest jednolity i nie ma nic wspólnego z pomarańczem. Opalenizna utrzymuje się bardzo długo, schodzi w sposób równomierny. Efekt można stopniować. Samoopalacz nadaje się także do twarzy. Nie podrażnia, ani nie zapycha porów. Opakowanie nie jest najwygodniejsze, ponieważ lubi się wyślizgiwać z dłoni. Jest to porządny samoopalacz.
Przed i po - jedna warstwa.
Bardzo lubię produkty brązujące. Istotne, żeby pamiętać o regularnym peelingu całego ciała i odpowiednim nawilżaniu. Wtedy nie ma problemów z nierównościami, plamami i zaciekami. Chociaż ostatnio przekonałam się o tym, że nawet dobrze przygotowana skóra może być niewystarczająca i jak coś jest bublem to nim po prostu jest. Zawiodłam się na pewnym produkcie, ale o tym poczytacie niedługo w bublach... Nie zrażam się i wracam do tych sprawdzonych produktów z Lirene.
Mam ten balsam, ale do jasnej karnacji i nawet po kilku nałożeniach nie widzę żadnego efektu :(
OdpowiedzUsuńWedług mnie wszystkie balsamy brązujące do jasnej karnacji nie dają żadnych efektów.
UsuńTe do ciemnej karnacji są dużo lepsze!
Spróbuję, dzięki :)
UsuńMiałam ten balsam ale się z nim nie polubiłam. Mam jasną karnacje ale żeby mieć jakikolwiek efekt to musiałam smarować się tym regularnie przez 4 dni :P a na ten mus to się czaje ale mam jeszcze dwa samoopalacze z Daxa i jak wyzeruje jeden to kupię ten mus :D
OdpowiedzUsuńTe samoopalacze z Daxa też bardzo lubię :) Według mnie są porównywalnie dobre do musu z Lirene!
UsuńTen mus mam w ostatnim denku, ale u mnie wychodzi strasznie pomarańczowy, za to balsam uwielbiam i stosuję już drugie opakowanie :)
OdpowiedzUsuńPewnie to zależy od karnacji :)
UsuńO tym balsamie słyszałam już wiele dobrego:)
OdpowiedzUsuńten mus jakoś tak ładniej wygląda ;)
OdpowiedzUsuńMiałam balsam brązujący Lirene, ale jego kawowy zapach w połączeniu ze smrodkiem samoopalacza był dla mnie nie do zniesienia. Moim faworytem jest SunOzon z Rossmanna.
OdpowiedzUsuńSunOzon lubię, ale w sprayu :)
UsuńU mnie niestety te produkty trącą pomarańczą, bez względu na intensywność użytkowania :/
OdpowiedzUsuńBalsam mnie kusi, mus mniej.
OdpowiedzUsuńBalsam brązujący mam i bardzo lubię, przede wszystkim za to, że nie śmierdzi jak wszystkie samoopalacze :)
OdpowiedzUsuńPiankę lubię, bo pięknie pachnie i zapach się nie zmienia. Balsam niestety po aplikacji potwornie śmierdzi :(
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że efekt est super, tylko jakoś nie jestem przekonana do tego co brązuje, bo to zazwyczaj wiąże się z nieprzyjemnym zapachem pieczonej skórki kurczaka... :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńNo niestety to jest minus tego typu produktów.
Usuńmam ten sam balsam Lirene i jest naprawde super:)
OdpowiedzUsuńAlbo mi się wydaje albo podczas robienia zdjęć była różnica w świetle?
OdpowiedzUsuńAle Lirene ogólnie daje całkiem ładny efekt, więc nie dziwię się, że je lubisz :)
Tak, widać po płytkach ;) Ale wszystkie zdjęcia były wykonane na balkonie w świetle naturalnym, bez lampy o mniej więcej tej samej godzinie dnia. Jednakże kolory wyszły inne. W każdym razie jakąś tam różnicę w opaleniźnie widać :)
UsuńWow! Efekty są fajne :) Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńMam ten balsam i uważam że w porządku jest ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie balsam bo jakoś samoopalaczy w sprayu raczej nie lubię :)
OdpowiedzUsuńMam jasną karnację i cieżko mi znaleźć balsam dający naturalny efekt.. Ale muszę nad czymś pomyśleć na zimę:P
OdpowiedzUsuńTen balsam brązujący mam, ale wersję dla jasnej karnacji. Jednak jeszcze go nie używałam - słyszałam za to, że ta wersja jest beznadziejna i ta do ciemnej karnacji jest dużo lepsza.
OdpowiedzUsuńten balsam swego czasu uzywalam namietnie.
OdpowiedzUsuńBalsamu brązującego jeszcze nie znam, ale zapewne wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńmiałam ten balsam ale za bardzo ten zapach mi przeszkadzał i oddałam mamie :P
OdpowiedzUsuńMiałam balsam i ładnie opalał, ale zapach.. Koszmarny! Niby kawa, ale zaraz czuć okropny zapach typowy w samoopalaczach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten balsam, mój ulubieniec :-)
OdpowiedzUsuńMiałam ten balsam, ale ostatnio wyrzuciłam, bo się przeterminował. W sumie żałuję, że nie zabrałam się wcześniej za jego używanie, bo czytałam o nim same pozytywne opinie. Będę musiała kupić :)
OdpowiedzUsuńOba dają bardzo fajny efekt ;)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś ten balsam w wersji dla skóry jasnej i bardzo go lubiłam :)
OdpowiedzUsuńja sie boje uzywac balsamow brazujacyhc i omijam je szeorkim lukiem xD
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy balsamu brązującego ale jeśli się już na to zdecyduje to użyję tego ;)
OdpowiedzUsuńwyszła bardzo ładna opalenizna :)
OdpowiedzUsuńNie używam balsamów brązujących ani tym bardziej samoopalaczy. Prawdę mówiąc latem nawet się nie opalam. Mam to gdzieś, że wyglądam niczym córka młynarza.
OdpowiedzUsuńmoże się kiedyś na nie skusze :) zraziłam się ostatnio sunozonem :/
OdpowiedzUsuńBalsamu miałam już kilka opakowań i jest fajny :)
OdpowiedzUsuńPianki nie używałam :)