Obserwatorzy

czwartek, 28 listopada 2013

Wolny dzień...

Dzień dobry bardzo :-) Dzisiaj mam wolne, ale na głowie mnóstwo spraw do załatwienia. Pogoda za oknem okropna, ale ja od rana wybrałam się na zakupy. Jazda rowerem o tej porze nie należy do najprzyjemniejszych, jednak dałam radę! Głównym moim celem była oczywiście Biedronka! Właśnie dzisiaj w ofercie miał się pojawić przepiśnik, o którym głośno od kilku dni... 


Do wyboru jest cześć różnych wzorów. Nie umiem określić, który najładniejszy, bo według mnie wszystkie są niesamowicie urocze i pomysłowe! Sama w koszyku miałam trzy różne i nie mogłam podjąć decyzji. Ostatecznie postawiłam na ten najbardziej zabawny. Przepiśnik jakościowo jest bardzo dobrze wykonany i w mojej opinii jest warty swojej ceny, czyli 21,99 zł.


Teraz w dobie Internetu łatwo wydrukować przepis z Internetu. Jednak w moim domu od dawna funkcjonuje taki zeszyt z przepisami babci i prababci. Taka wersja papierowa ma w sobie coś magicznego... Niestety, czas robi swoje i trudno się korzysta z rozwalającego się zeszytu. Dlatego czeka nas przepisywanie, ale stary przepiśnik zostanie z nami na pamiątkę!


Wreszcie do mojej Biedronki wróciła świeczka LaRissa o zapachu czekolady i wiśni. Pachnie cudownie!
Skusiły mnie także podgrzewacze o zapachu świątecznej choinki. Każda z rzeczy kosztuje 4,99 zł.


Jakiś czas temu kupiłam także elektryczny odświeżacz powietrza z Glade
Wybrałam zapach jabłka z przyprawami, a w zapasie mroźne jagody.
Jestem pod wrażeniem intensywności tego zapachu!


Jutro mój chrześniak ma urodziny :-)


Dostanie taki zestaw majsterkowicza, który swoją drogą również pochodzi z Biedronki!


Plus ulubione słodycze...


Nie jest dobrze jechać na zakupy przed śniadaniem, bo teraz nie wiem co wybrać ;-)


Pewny jest tylko deser!


 Zabieram się za śniadanie, przeglądanie katalogu, a potem obowiązki... Miłego dnia Waż życzę!


środa, 27 listopada 2013

Jedno słowo - Rossmann

Promocje kuszą zewsząd. Wzbraniałam się wmawiając sobie, że nic nie potrzebuję. Ale kogo ja próbowałam oszukać... Już pierwszego dnia zjawiłam się w drogerii Rossmann. To nie była najwłaściwsza decyzja, bo wieści o obniżce rozeszły się ekspresowo i przy szafach z produktami do makijażu spotkałam stado babek. Rzuciłam się na głęboką wodę i walcząc dzielnie wyrwałam z szaf to co moje. Krew, pot i łzy. No dobra, może przesadzam, ale było naprawdę gorąco i tłoczno. Nie lubię tego...


Lakierów do paznokci nigdy dość! Jestem raczej tradycjonalistką i nie szaleję ani w kwestii kolorów, ani wykończeń. 
Ostatnio zrobiło się głośno o lakierach z Wibo dających efekt brokatowego piasku. Skusiłam się na kolor nr 1 (cena 4,59 zł).


Wszelkie odcienie czerwieni na moich paznokciach goszczą bardzo często i to chyba mój ulubiony kolor. 
Lakiery L'Oreal z serii Color Riche są mi już znane. Tym razem wybrałam kolor nr 404 o nazwie Scarlet Vamp (cena 13,79 zł).


Brązowy żel stylizujący do brwi Wibo od dawna był na mojej liście zakupowej (cena 5,69 zł).


Wszyscy polecali pomadki Color Whisper od Maybelline, więc postanowiłam to sprawdzić!
Wybrałam kolor nr 120 Petal Rebel (cena 16,79 zł).


Mój ulubiony puder matujący Stay Matte od Rimmel w kolorze 001 Transparent (cena 15,59 zł).
Bardzo go polecam! Niesamowicie wydajny, matuje na długo, nie wysusza. Minusem jest słabe opakowanie.


Dla mamy wybrałam słynny już Creme Puff od Max Factor w kolorze 05 Translucent (cena 26,99 zł).


Podkład Face Finity od Max Factor kusił mnie od dawna. 
Teoretycznie jest dla mamy, ale na pewno też go wypróbuję. Wzięłam odcień Nude 47 (cena 35,99 zł).


Czuję, że mój mały głód kosmetyczny został zaspokojony na jakiś czas. 
Czy może jeszcze warto na coś się skusić z tej promocji?

niedziela, 24 listopada 2013

Poczułam klimat Świąt...

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Lubię ten okres za specyficzny klimat, możliwość zwolnienia tempa, pobycia z bliskimi. Komercyjna strona też bardzo mi odpowiada. Od października zaczynam już gromadzić prezenty. A w listopadzie zaczęłam myśleć o świątecznych ozdobach i przystrojeniu mieszkania.W grudniu będę czekać na pierwszy śnieg...


Wszystko zaczęło się od Biedronki, gdzie w ofercie ''Przytulne wnętrza'' pojawiły się poszewki oraz polarowe kocyki w świąteczne wzory - KLIK. Ja zdecydowałam się na poniższy zestaw nawiązujący do wzorów skandynawskich. Wiele osób zarzuciło niską jakość tym produktom. Moim zdaniem tak nie jest. Poszewki są dość sztywne, ale wykonane z bawełny i zapinane na zamek. Kocyk jest natomiast bardzo cienki, ale spory. Myślę, że cena była adekwatna do jakości tych rzeczy.


Jeśli szukacie tanich poduszek do tych poszewek to polecam Pepco (4,99 zł za sztukę).


Przypadkowo odwiedziłam Tesco. No i stało się! Nie mogłam się powstrzymać i ta piżamka musiała być moja!


Została przeceniona z 69 zł na 48,30 zł :-)


Skarpetki Świętego Mikołaja również mnie urzekły ;-)


Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć termofor! Dorwałam go w Biedronce!
Kiedy już ostatecznie straciłam nadzieje, bo myślałam, że wszystkie zostały wykupione... 
Ale ten w uroczym w czerwonym sweterku widocznie czekał tylko na mnie :-)


W Pepco kupiłam jeszcze dwie mini choinki do postawienia na biurko w pracy. Jedna dla mamy, a druga dla mnie.


Wczoraj Polsat sprawił mi niespodziankę i wyemitował ''Kevin sam w domu''
Uwielbiam ten film! Oglądałyście? ;-)

Źródło: KLIK

Dziękuję za liczne odwiedziny. Dzisiaj rano zorientowałam się, że licznik przekroczył milion wyświetleń! WOW!

poniedziałek, 18 listopada 2013

Ulubieńcy kosmetyczni jesieni

Jesień to zdecydowanie nie jest moja ulubiona pora roku. Dni są coraz krótsze, szybko robi się ciemno i brak światła źle na mnie wpływa. Ale radzę sobie! Wystarczy kocyk, herbatka i zapach świeczek w tle. Do tego książka albo fajny serial i od razu robi się przyjemniej. W tym chłodnym okresie wspomagam się także różnymi aromatycznymi i rozgrzewającymi kosmetykami...


Jestem zmarzluchem, dlatego uwielbiam długie kąpiele w wannie. Zazwyczaj jest to u mnie cały rytuał związany z domowym SPA. Ubóstwiam płyn do kąpieli z Original Source. Jest gęsty niczym syrop klonowy i daje ogromną pianę. A do tego wszystkiego ma cudowny zapach pomarańczy z imbirem [recenzja]. Rozgrzewający scrub z Pat & Rub pachnie cynamonem, imbirem, goździkami i szałwią. Świetnie ścierający peeling plus aromaterapia dla zmysłów [recenzja]. Zapach wanilii nie jest moim ulubionym, ale w połączeniu z otulającą migdałową wonią narodziła się nowa miłość do żelu pod prysznic z Palmolive.


W tym okresie praktycznie nie rozstaję się z ciepłymi skarpetkami, jednak stopy i tak stale są zimne. Bardzo pomocna jest sól cynamonowa z Flos-lek. Faktycznie ma działanie rozgrzewające, a do tego bardzo intensywnie pachnie cynamonem. Do masażu stóp używam kremu na noc z Avon. Jest genialny! Przyjemnie pachnie lawendą, daje ulgę zmęczonym stopom i bardzo dobrze nawilża. Relaks z tym kremem gwarantowany! Do rąk używam kremu z Isany z masłem shea i kakao. Nie nawilża jakoś rewelacyjnie, ale cudnie pachnie. Czuć przede wszystkim gorzką czekoladę oraz kakao, a zapach jest trwały.


Skóra mojego ciała jest normalna, ale w chłodniejsze dni potrzebuję większej dawki produktów nawilżających. Świetnie sprawdza się u mnie balsam z Dove. Jest to totalne zaskoczenie, ponieważ wersja brązująca nie przypadła mi do gustu. Mleczko w klasycznej wersji jest boskie! Bardzo ładnie pachnie, nawilża, wygładza, szybko się wchłania i daje wrażenie otulenia skóry. Natomiast emulsja dla kobiet w ciąży z Babydream urzeka swoim zapachem i wartościowym składem.


W pielęgnacji twarzy stawiam na złuszczanie i nawilżanie. O tym pierwszym napiszę kiedy indziej. Nawilżam sprawdzonymi kosmetykami. Przede wszystkim często sięgam po kapsułki Dermogal [recenzja]. Często wykorzystuję także maseczki w saszetkach. Numerem jeden jest dla mnie maseczka Rival de Loop o zapachu mleka i miodu. A prawdziwym ratunkiem dla przesuszonej skóry jest emolientowy krem z Pharmaceris. Łagodzi wszelkie podrażnienia i utrzymuje dobry poziom nawilżenia.


A Wy macie swoich ulubieńców tej jesieni? :-) Chętnie o nich poczytam! 
Możecie nawet zostawić linki do swoich recenzji tego typu kosmetyków. Uwielbiam ciepłe, korzenne i rozgrzewające zapachy.

sobota, 16 listopada 2013

Nowe dodatki do domu

Witajcie! Cały czas jestem jeszcze w trakcie remontu, stąd tak mało czasu na przyjemności (czytaj blogowanie). Ale już powoli nadchodzi kres tych prac. Czekam jeszcze tylko na biurko i wreszcie będę mogła pokazać Wam nowe oblicze mojego pokoju. A tymczasem już jakiś czas temu odwiedziłam znowu sklep Ikea. Kilka rzeczy miałyście okazję zobaczyć już trochę wcześniej...


Kupiłam dwa świeczniki na tealighty ze szkła bezbarwnego (3,99 zł). 
Wieczorami wyglądają świetnie, bo bardzo ładnie rozpraszają blask podgrzewaczy.


Słoik z hermetycznym zamknięciem, który wykorzystałam do przechowywania muszelek (9,99 zł).


Dekoracyjne patyki o zapachu jabłkowym (9,99 zł).


Suszki i zapachowe potpourri (9,99 zł i 4,99 zł).


Prześliczna ramka na zdjęcie (15,99 zł).


Kupiłam także firanki przepuszczające dużo światła (15,99 zł).


Zestaw czterech ściereczek kuchennych (7,99 zł).


No i główny zakup, czyli reflektory sufitowe (159,99 zł). Akurat nam się udało i zakupiliśmy je z 15 % zniżką.


Kilka rzeczy miałyście już okazję zobaczyć we wpisie dotyczącym łazienki - KLIK.
 

W Biedronce kupiłam odświeżacze zapachowe do szafy (7,99 zł) i mam nadzieje, że pomogą.
Niestety, ale z mojej szafy nie mogę się pozbyć charakterystycznego zapachu ''nowości'' i drewna.


O moich planach zakupowych z gazetki "Przytulne wnętrza" pisałam TUTAJ
Termoforu niestety nie znalazłam, a lampka okazała się brzydka i wręcz miniaturowa. 
Za to skusiłam się na poszewki (7,99 zł) oraz polarowy kocyk (19,99 zł) w norweskie wzory.


A dla koleżanki z pracy kupiłam poszewki w renifery. Są boskie!


Skusiłyście się na coś w Biedronce? :-)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Catrice, Pure Shine Colour Lip Balm


Piękność w wersji maks – gwarancja imponującego efektu z nowym balsamem PURE SHINE Colour Lip Balms. 
Kremowa, ultra miękka formuła błyskawicznie nawilży usta i pozostawi je delikatne oraz aksamitnie gładkie. 
Zamiast jednorazowej, krótkotrwałej sensacji, oferujesz swoim ustom pełną pielęgnację i niebywały zapach. 
Kredka to must have tego sezonu nie tylko dlatego, że wygląda super szykownie na ustach, ale także dlatego że jest niesłychanie praktyczna. Mieści się nawet w małej torebce, a wysuwana końcówka bardzo ułatwia aplikację. 


Balsam do ust w kredce to stosunkowa nowość od Catrice. Nigdy jeszcze nie miałam tego typu produktu, ale postanowiłam zaryzykować. To była dobra decyzja! Sam sztyft jest dość twardy, ale aplikuje się bardzo przyjemnie i gładko sunie po ustach. Kolor można budować od warstwy lekko transparentnej po intensywny odcień. Wykończenie jest lśniące, dające efekt zdrowych i naturalnie wyglądających ust. Właściwości nawilżające oceniam bardzo wysoko. Faktycznie czuć, że jest to przyjemny balsam, który nie tylko daje kolor, ale także pielęgnuje usta oraz ładnie pachnie. Trwałość jest całkiem dobra, ale maksymalnie tak do dwóch godzin bez jedzenia i picia. Jak na razie nie mam żadnych zastrzeżeń i planuję kupić inne kolory.


Wybrałam kolor numer 030 o nazwie Don't Think Just Pink.
Ważność 36 miesięcy od otwarcia. Do wyboru 8 odcieni.
Cena 20,90 zł za 2,5 g produktu (drogeria Natura).


Jak Wam się podoba ten kolor?